piątek, 24 października 2014

Halloween...

-Jak dobrze, że dzisiaj niedziela. Nareszcie będę mógł dodać parę kompromitujących fotek mojego braciszka na godbooka.- Loki zaczął przeszukiwać folder obrazów.
-O to będzie świetne. Haha wyszedł tutaj jakby reklamował odżywkę do włosów... Yhyhyhyh, a gdyby tak...?- Kłamca zaśmiał się szatańsko i rozpoczął przesyłanie zdjęcia na gb.
-Hmm... jeszcze jakiś dobry opis- myślał gorączkowo nad czymś powalającym i nagle doznał olśnienia.
Thoreal Asgaard, polecam Thor Odinson... i okejka. Włamy na konto brata zawsze spoko. Jeszcze nie wie, że  tydzień temu  podglądałem jak wpisywał  hasło. Umieram, jestem geniuszem zła- chłopak prawie popłakał się ze śmiechu.
-I poszło. Teraz tylko czekać na lajki i reakcję ambasadora Thoreal ahahaha. Jestem okropny, jeszcze kiedyś te wszystkie "niewinne" żarciki ugryzą mnie w dupę.- już miał wyłączyć komputer, ale przypomniało mu się, że musi sprawdzić jeszcze jedną rzecz.
-Halloween- wpisał w google. Na religii Wyrocznia mówiła coś o ziemskim święcie, które ludzie obchodzą 31 października. Czczą wtedy dusze zmarłych przodków i przebierają się w najróżniejsze stroje.
Wyskoczyły mu zdjęcia ludzi poprzebieranych za zombie i za jakiś pajaców w obcisłych gaciach. Ten obrazek bardzo rozbawił chłopaka- jakiś młody mężczyzna ubrany był w niebieskie, ciasne rajstopy, również niebieską obcisłą bluzkę na długi rękaw z printem gwiazdy oraz dla odmiany niebieską maskę z czymś na kształt różków odsłaniającą oczy, usta i nos. Doskonałym uzupełnieniem stylowego outfitu była przykrywka od śmietnika, którą trzymał w prawej ręce.
-Ciekawy ten zwyczaj, szkoda, że u nas nie ma Halloween. Fajnie by było zobaczyć Aresa w stroju wróżki zębuszki.- parsknął śmiechem, gdy wyobraził sobie Arka ubranego w różową sukienkę. Chłopak zaczął kombinować, jak zorganizować taką imprezę. Nagle wpadł na jeszcze lepszy pomysł.
-Skoro u nas nie ma takiego święta, to czemu by nie udać się do Midgardu i tam trochę poimprezować?- mruknął pod nosem.
-Thooooooor! Szukaj kostiumu, w piątek lecimy na best party ever. Odwiedzimy Ziemię! - wrzasnął podekscytowany.                       
******************************************************************
 -Dalej Loki, masz ostatnie 5 minut! -Thor ponaglał brata, który szykował się już pół godziny. Kłamca ubzdurał sobie, że musi siać postrach na Ziemi, a to wymaga odpowiednich przygotować i czasu. Chłopak zakładając górę od kostiumu szczerzył się do lustra przybierając groźne miny.
-Oj braciszku, nie bądź taki niecierpliwy... Daj mi jeszcze chwilę- wymamrotał poprawiając fryzurę. Bez obaw, nie lakierował sobie włosów. Zaczesał je tylko do tyłu, bo jak sam stwierdził- w takim uczesaniu wyglądał jeszcze przystojniej.
-No i to mówi ten, który uczynił mnie twarzą nowej marki Thoreal.- zaśmiał się blondyn. W głębi duszy dalej był oburzony na brata, oraz poprzysiągł sobie zemstę.
-Oj nie narzekaj! To zdjęcie miało 500 lajków, gdzie na profilówce masz tylko 200. Zrobiłem z Ciebie fejma! - Loki obdarzył brata złośliwym uśmieszkiem i ruszył w stronę drzwi.
-Dalej THORtilla, impreza się sama nie rozkręci.- Thor posłał mu mordercze spojrzenie, ale pozostawił tę uwagę bez komentarza. Bracia udali się do portalu o którym wiedział tylko kłamca.
- Jak to możliwe, że zawsze jesteś najbardziej poinformowaną osobą?
-Ma się ten talent- Loki odgarnął włosy przedrzeźniając pozę brata z pamiętnej fotki.
-Może to jej urok, może to Maybeline- powiedział Thor, tonem głosu naśladując modelkę z reklamy kosmetyków. Chłopak był dumny z udanego pocisku. Czarnowłosy zignorował tę obelgę i zastukał trzy razy w ścianę. Pojawiły wielkie, okrągłe, czarne drzwi. W sumie to bardziej przypominało to wejście do łodzi podwodnej. Loki cztery razy przekręcił zamek w kształcie litery "M". Było to tajemne przejście do Midgardu (stąd "M").
-Los Angeles, nadchodzimy!- krzyknął blondyn i razem z bratem wskoczyli do środka.

*****************
 W tym samym czasie....

-Grenn, mówiłam ci, że nie lubię Halloween i tych głupich przebieranek.- naburmuszona Amelie usiadła na sklepowym fotelu. Dziewczyna miała minę naburmuszonego dziecka, które zostało zmuszone przez matkę do ubrania eleganckiego stroju. Z tym wyjątkiem, że ja proponowałem jej fajne ciuchy, ale ona jak zwykle jest na N I E.
-No przestań już się krzywić, raz możesz zrobić wyjątek. Popatrz jaki fajny strój.- chłopak podał dziewczynie uniform pielęgniarki.
-Chyba żartujesz! W życiu tego nie włożę! Przecież to ledwo zakryje mi tyłek.- oburzyła się Am.
-I o to chodzi- mruknąłem pod nosem.
-Mówiłeś coś?
-Nie, wydawało ci się. A może to?- rzuciłem jej lateksowy kostium Kobiety Kot. Amelie spojrzała tylko na mnie z politowaniem i popukała się palcem w czoło.
-No co, wyglądałabyś sexy- znacząco poruszyłem brwiami.
-Idiota- zaśmiała się i podeszła do mnie.
-A jak tak ci się podoba ten strój to sam go załóż.- cisnęła we mnie ubraniem, uśmiechając się zadziornie i ruszyła w stronę wieszaków z pozostałymi halloweenowymi przebraniami. Ho, ho, wyrobiła się trochę dziewczyna. Jestem najlepszym nauczycielem. Po chwili Ami wróciła z dwoma kompletami.
- Widzisz, ja w pięć minut wyczaiłam dla nas odpowiednie ubrania, a ty buszowałeś w tym sklepie godzinę i nic nie znalazłeś.- powiedziała triumfalnie.
-Jak to nic nie znalazłem?! Spójrz na kanapę!- poddenerwowany wskazałem palcem górę ubrań piętrzących się na sofie. Nikt nie będzie wmawiał mi porażki. To nie moja wina, że jej nic nie pasowało.
-Nie będę ubierać się jak jakaś prostytutka.- warknęła Am.
-Nie jak prostytutka, tylko seksowna, ładna dziewczyna.- zrobiłem obrażoną minę.
-Już się nie dąsaj księżniczko i lepiej zobacz jakie odjazdowe przebrania będziemy mieć.- wyszczerzyła zęby i podała mi ciuch.  Kurde, kiedy jej się tak język wyostrzył. Chyba jestem jednak aż za dobrym mentorem. Teraz gówniara ciągle mnie będzie pojeżdżać. Spojrzałem na ubranie. Kostium batmana. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Awesome, uwielbiam Nietoperka!
- A ty, co tam masz? - spytałem nie odwracając wzroku od wdzianka super bohatera, które całkowicie pochłonęło moją uwagę. Cieszyłem się jak małe dziecko.
-Ja będę Harley Quinn.- pomachała mi strojem przed nosem i obróciła się wokół własnej osi.
-Super, będziemy wyglądać najlepiej ze wszystkich! -Krzyknąłem będąc już jedną noga w przymierzalni. Am również poszła się przebrać. Trochę ciasne te spodnie, ale dam radę. Muszę. Najpierw jedna noga. O już prawie, jeszcze trochę- siłowałem się z wąską nogawką, podskakując na drugiej nodze. No co, może to mi jakoś pomoże. Nagle nieoczekiwany zwrot akcji. Potknąłem się o ławeczkę w przebieralni i przewróciłem się na posadzkę tak, że nogi wystawały mi spoza kabiny. Suuuper. Co za głupek wymyślił, żeby takie przeszkody stawiać w przymierzalniach. Poobijany ostrożnie podniosłem się i dokończyłem wkładanie stroju. Tym razem obyło się bez upadków, ale zajęło mi to 10 minut. Bezpieczeństwo było priorytetem. Kiedy opuściłem śmiercionośne pomieszczenie, Amelie już była gotowa i głośno chichotała. Skubana, pewnie wszystko widziała.
-Brawo, hahaha. Na superbohatera to ty się nie nadajesz. Zanim byś się ubrał, to przestępcy już dawno by zwiali z kradzionymi pieniędzmi, zostawiając za sobą kilka ofiar.- dziewczyna dalej nabijała się ze mnie.
-Haha, bardzo śmieszne. Gdybym miał być prawdziwym superhero z ubrankiem, to zorganizowałbym sobie taką walizeczkę jak Iron Man i ciuch sam by się zakładał. BANG! - ułożyłem palce w pistolet i puściłem jej oczko.
-Pfff..- prychnęła Am i zaczęła przeglądać się w lustrze. Haha, chyba skończył jej się zapas pocisków. W tej kwestii  uczeń nigdy nie przerośnie mistrza. Spojrzałem na Ami. Wyglądała naprawdę dobrze. I miała krótką spódniczkę! Sukces. W sumie, to niezła laska z tej moje podopiecznej. Szkoda, że ciągle zakrywa swoją zgrabną figurę tymi workowatymi ciuchami.
- To co, płacimy i lecimy- uśmiechnęła się ukazując śnieżnobiałe zęby. A ta co, myśli, że jest w reklamie Colgate?
-Ok, tylko nie susz już tak tych zębów bo ci wypadną.
*****************
-Lądowanie w śmietniku. Świetnie nas pokierowałeś bracie.- sarknął Thor, podnosząc się ze sterty odpadków.
-Oj zamknij się, to było niekontrolowane.- wściekły Loki zrzucił zgniłą skórkę od banana ze swojej peleryny. Kiedy chciał wstać, poślizgnął się na czymś i z powrotem wylądował w śmieciach.
-Widzę, że jesteś w swoim naturalnym środowisku, Loki.- Thor zgiął się wpół ze śmiechu.
-Coś masz dzisiaj za dobry humor, przeleciałeś Afrodytę?- Kłamca uśmiechnął się wrednie zadowolony ze swojego docinka. Wiedział jak uderzyć, żeby go zgasić. Thorowi bardzo podobała się Afrodyta, ale jeszcze nie mieli okazji...
-Yyy... nie.- spoważniał blondyn i wbił wzrok w czubki butów. Po chwili czarnowłasemu udało się wyplątać z objęć cuchnących odpadów.
-Sądzisz, że mamy dobre przebrania? - spytał niepewnie Thor.
-Jasne stary, są świetne i idealnie do nas pasują. Ty Zeus, ja Hades. Możemy rządzić światem.
Chłopcy przybili sobie high five i ruszyli przed siebie. Nagle usłyszeli czyjś głośny śpiew. Przyspieszyli kroku, żeby zobaczyć co się dzieje. Za rogiem ulicy rapował mężczyzna ubrany na czarno. Miał pelerynę, oraz jakąś maskę ze spiczastymi uszami. Obok tańczyła dziewczyna ubrana w krótką, kolorową spódniczkę z pasem na sztylety i rewolwer, długie skórzane buty oraz obcisłą białą koszulę poplamioną krwią. Uczesana była w dwie wysokie kitki. Śmiała się do rozpuku.
 
https://www.youtube.com/watch?v=_Uc4Qdk63A8 <----- to śpiewa nasz "Batman". Posłuchajcie koniecznie!!!! :D

Dziewczyna nagle przestała rechotać i spojrzała w naszą stronę.
-Loki, chyba nas zauważyła- szepnął Thor.
-No shit Sherlock.- Kłamca przewrócił oczami.
-Grenn patrz jacyś faceci ubrani w przedpotopowe kostiumy się na nas gapią!- krzyknęła Amelie, pokazując na mężczyzn częściowo schowanych za budynkiem.
-Przedpotopowe kostiumy... To komplement?- spytał uradowany Loki.
-Nie, debilu, to znaczy, że nasze ciuchy są do kitu.- uświadomił brata blondyn.
-Ej co wy za jedni?! - krzyknął "raper" i  razem z towarzyszką ruszyli w ich stronę.
-Loki i Thor z Asgardu w przebraniu Hadesa i Zeusa.- odrzekł z dumą zielonooki.
-Hahah, dobry żart pajacu.- Grenn aż zadławił się ze śmiechu.
-Uważaj na słowa nędzny robaku.- warknął groźnie Loki.
-Robaku?! Chyba sobie kpisz! Jestem Grenn, bratanek Michała- największej szychy wśród aniołów- żachnął się "Batman".
-Anioł? Dolka coś na religii o tym mówiła.- wtrącił się Thor, drapiąc się po głowie.
-Ale skoro jest aniołem, to czyż nie powinien hasać w niebie?- spytał brata zirytowany Kłamca, kompletnie ignorując Grenna.
-Hej, ja tu jestem!- wkurzył się anioł.
-Nie drzyj się tak. Nie jestem głuchy.- wysyczał Loki.
-Skoro jesteś jednym z niebieskich stworzeń, to czemu nie masz skrzydeł?- zauważył "mądrze" Thor.
-Bo jestem na Ziemi i muszę się maskować, mądrale?
-Udowodnij.- powiedział wyzywająco blondyn.
-Dobra, jak chcecie. Proszę bardzo- ku zdziwieniu braci, na plecach chłopaka zamiast peleryny widniały pokaźnych rozmiarów, imponujące skrzydła. Kiedy Anioł zauważył, że przybysze mu uwierzyli,  ponownie zamaskował "latacze".
-Dobra, już wierzymy.- przyznał niechętnie Loki, co spowodowało pojawienie się triumfalnego uśmiechu na twarzy Grenna.
-A ty jak masz na imię, maleńka?- Thor zwrócił się do dziewczyny, robiąc swoją uwodzicielską minę, na którą leciała większość dziewczyn ze szkoły.
-Amelie, i nie mów do mnie maleńka. Taki tani podryw zostaw dla kogoś innego- dziewczyna zjechała go spojrzeniem.
-Yeah, to moja uczennica- odrzekł z dumą anioł. -High five Am! - krzyknął zadowolony i przybili sobie piątki.  Blondynowi zrobiło się głupio. Niepowodzenie brata wywołało radość u czarnowłosego.
-To teraz wy udowodnijcie, że jesteście z tego Agrdu.- odezwała się Ami.
-Asgardu chyba, niedouczona, ludzka dziewczyno.- odburknął Loki nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem.
-Whatever...-przewróciła oczami.
-Thor? - Kłamca wymienił porozumiewawcze spojrzenia z bratem. Blondyn wyciągał rękę i już po chwili trzymał w dłoni Mjöllnira. Standardowo zaczął energicznie kręcić młotem. Na niebie pojawiły się błyskawice. Gromowładny uniósł przedmiot do góry i wszystkie wyładowania atmosferyczne spłynęły do niego niebieskim strumieniem mocy. Thor skierował broń w stronę najbliższego kontenera. Natychmiast wystrzelił z niego promień energii, który zniszczył śmietnik. Wybuchowi towarzyszył gęsty, błękitny dym oraz głośny huk. Loki podszedł do chłopaka i przybili żółwika.
-Woooow. To było świetne! Chyba jednak się zakolegujemy.- powiedział Grenn z uznaniem i uścisnął dłoń najpierw z Thorem, a potem z Lokim. Amelie zrobiła to samo.
-To co, idziemy poszukać jakiegoś klubu?- zaproponował Kłamca. Am widocznie nie spodobał się ten pomysł, bo aż się skrzywiła.
-Mam lepszy plan. Zawsze chciałam pójść do nawiedzonego domu. Jest Halloween, czyli najodpowiedniejsza pora.- w oczach dziewczyny zabłysły iskierki podekscytowania.
-Nie poznaję cię dzisiaj, co zrobiłaś z moją nieśmiałą bojaźliwą podopieczną?- Grenn podszedł do "Harley Quinn" i potrząsnął nią za ramiona. Wytrzeszczył przy tym oczy, co miało spotęgować jego zdziwienie/przerażenie.
-W sumie to co nam szkodzi, zrobimy sobie  party z duchami.- Thorowi przypadła do gustu propozycja Amelie. Albo po prostu chciał sobie u niej zaplusować.
-A znasz jakąś opuszczoną przeklętą chatę?- Kłamca był jedyną osobą, która nie podzielała entuzjazmu towarzyszy. Nie podobało mu się, że jego pomysł nie uzyskał poparcia.
-Tak. Niedaleko stąd jest cmentarz, a na przeciwko znajduje się stary budynek. Babcia opowiadała mi, że dwadzieścia lat temu mężczyzna zamordował tam swoją żonę, a potem sam popełnił samobójstwo. Ich duchy nigdy nie opuściły domu. Czekają na śmiałków, którzy odważą się przekroczyć próg tego miejsca, by ich terroryzować, a na końcu zmusić do zabójstwa.
-Oszalałaś, nie pójdziemy do domu z którego już nie wrócimy. To dobre dla masochistów- skwitował Grenn.
-To chodźmy chociaż na cmentarz! Będzie klimatycznie. Prooooszę- dziewczyna zrobiła minę słodkiego pieska, który prosi o kolejną przekąskę.
-No dobra, pójdziemy na ten cmentarz.- chłopak nie mógł jej odmówić. Grupka ruszyła w stronę Yellowcreek Cementary.
-Imprezować na cmentarzu, kto to widział- mruczał Loki pod nosem.
-Czyżby cię strach obleciał braciszku?- Thor uniósł jedną brew w pytającym geście.
-Zwariowałeś, ja się niczego nie boję.- odparł Zielonooki i zadarł głowę do góry.
-Wy tak zawsze?- spytała rozbawiona dziewczyna.
-W końcu jesteśmy rodzeństwem, to zobowiązuje.- wyszczerzył się Blondyn.
-Serio? W ogóle nie jesteście do siebie podobni- Amelie zdziwiła się. Nie sądziła, że chłopacy są spokrewnieni. Znacznie różnią się zarówno wyglądem jak i charakterem.
-I całe szczęście, że nie wyglądam jak on. Chyba bym nie wychodził z domu bez torby na głowie- parsknął Loki, na co Thor posłał mu mordercze spojrzenie.
-Dobra dzieciaki, nie kłóćcie się tak. - rzekł znudzony anioł. W duchu ucieszył się, że nie ma brata albo siostry. Bycie jedynakiem w stu procentach mu odpowiadało.
-Dorosły się odezwał.- odgryźli się bracia.
-Jesteśmy na miejscu. - oczom nastolatków ukazał się napis: Yellowcreek Cementary. Tabliczka znajdowała się na środku bramy, ale była przekrzywiona, ponieważ podtrzymywał ją tylko jeden gwóźdź. Nadawało to złowrogi wygląd. Am przeszedł dreszcz po plecach. Trochę z podniecenia, a trochę ze strachu. Bez ryzyka nie ma zabawy. Dziewczyna dostrzegła pewną przeszkodę.
-Patrzcie, jest zamknięte. Nie wejdziemy- wskazała ręką na kłódkę oplecioną grubym łańcuchem.
-My nie wejdziemy? Możemy dostać się tam górą- Kłamca badał wzrokiem wysokość ogrodzenia.
-Hmmm nie dobrze, jest zakończone ostrymi grotami... Musimy uważać na nasze klejnoty- zauważył zaniepokojony Loki. Reszta na to stwierdzenie wybuchła gromkim śmiechem.
-Jakoś damy radę braciszku... Zasuwaj pierwszy.- Thor poklepał brata po ramieniu dodając mu otuchy. Czarnowłosy zaczął niepewnie wspinać się po ogrodzeniu. Był już nieźle zmachany, gdy doszedł na samą górę.
-Teraz ostrożnie... Musze przełożyć najpierw jedną nogę... Ok, teraz druga.. Aaaaaaa!- chłopak tak bardzo skupił się na tym, żeby nie nadziać się na groty, że stracił równowagę i z hukiem upadł na ziemię. Na szczęście po drugiej stronie. Pozostali z trudem tłumili śmiech.
-Okej, nic mi nie jest!- otrzepał się z piachu i  niezdarnie wstał.
-Wspinaczka wcale nie jest zła! Dalej, następny.- ponaglał ich.
-Ja tam wolę łatwiejszy sposób- Grenn znowu zamienił pelerynę na skrzydła i z gracją przefrunął nad bramą, spoglądając na Kłamcę z wyższością.
-Thor przywołał młot, objął Am, kilka razy pokręcił Mjöllnirem i wzbili się w powietrze. Po chwili wylądowali. Również bezbłędnie.
-Fajne lądowanie miałeś, bracie.- posłał Lokiemu złośliwy uśmieszek. Chłopak aż poczerwieniał z wściekłości i już zaczął obmyślać, jak odegrać się na blondynie.
-To co robimy teraz? Nie jesteśmy przygotowani na imprezę, nie mamy alko, żarcia, muzyki... -wyliczał Loki. Nagle usłyszeli jakiś hałas. Jakby coś się rozbiło. Rozejrzeli się dookoła i zauważyli, że jeden z nagrobków pęka. Nastolatkowie wstrzymali oddech. Coś w ziemi zaczęło się poruszać. Ku ich przerażeniu, zobaczyli trupią  rękę, wystającą z popękanej płyty. Stali jak wryci, a głos uwiązł im w gardle. Odruchowo przysunęli się jeszcze bliżej siebie. Ręka sięgała coraz dalej, aż w końcu wyłoniła się też głowa. To było zombie. Gnijąca twarz z jednym pustym oczodołem, oraz kilkoma pożółkłymi zębami. Mózg potwora wylewał się uszami. Stworzenie wydało z siebie przeraźliwy jęk i całkowicie wygrzebało się na zewnątrz.
-Wiejemy! -wydarł się Thor. Wszyscy rzucili się do ucieczki. Biegli najszybciej jak potrafili. Inne groby również zaczęły ulegać zniszczeniu i pojawiało się coraz więcej żywych umarlaków.
-Musimy walczyć!
-Jakbyś nie zauważył to nie wszyscy mają młot do wybijania zombie.- darł się Kłamca.
-Thor zrobił zamach Mjöllnirem i cisnął nim w pierwszego lepszego trupa. Głowa zombiaka odleciała na dobrych kilka metrów.
-Nieźle, jeszcze kilka takich ciosów i zgnieciemy ich na papkę.- pochwalił Gromowładnego Grenn.
-Nie tak szybo, spójrzcie- krzyknęła Amelie wpatrując się w tułów, który biegł na poszukiwanie głowy. Po chwili brakująca część ciała została odnaleziona i  stwór włożył ją na długą kość imitującą szyję.
-Czyli jesteśmy w wielkiej, czarnej jak oczodół tej poczwary, dupie.- podsumował Loki.
-Zachciało ci się wrażeń dziewczyno, to masz.- powiedział z wyrzutem czarnowłosy, który od początku był przeciwny temu szalonemu pomysłowi.
-Oj zamknijcie się! Zamiast gadać głupoty to niech każdy łapie broń jaką ma i rozwalamy te skurczybyki.- wrzasnęła Am, wyciągając nóż i pistolet z przyspódniczkowego pasa. Pozostali również chwycili broń. Thor miał młot, a Grenn i Loki wyrwali krzyże z grobów. Były ostre, więc się nadawały. Rozpoczęła się bitwa rodem z The Walking Dead. Z tą różnicą, że to działo się na prawdę. Gromowładny musiał miażdżyć całe ciało zombie, żeby z powrotem nie pozbierało się do kupy. Pozostali natomiast wstępnej rozwałki dokonywali poprzez zadźganie bądź zastrzelenie, a potem rozgniatali je na miazgę płytą nagrobną. Wszędzie tryskała krew, a odór rozkładających się ciał był nie do zniesienia. Jak na pierwsze starcie z żywymi trupami nastolatkowie radzili sobie świetnie. Do czasu. Ich była tylko czwórka, a horda powiększała się z każdą minutą. Zmęczenie najbardziej dawało się we znaki Amelie, gdyż była tylko człowiekiem. Potwory otoczyły ją i obezwładniły. Pozostali byli za bardzo przejęci walką, żeby zauważyć co się dzieje z dziewczyną. Am nie zdążyła nawet krzyknąć. Poczwary związały jej nogi i ręce. Piątka zombie ciągnęła ją po ziemi. Oczywiście sprytne bestie zakneblowały jej też usta. Mózg im przecieka, ale jednak o tak istotnych sprawach pamiętały. Zupełnie jak gdyby były do tego odpowiednio przeszkolone. Kurs dla zombie pt. "Jak obezwładnić, unieruchomić i zjeść ofiarę". Ami była przerażona. Próbowała się wyrywać, ale na nic się to nie zdało. Stworzenia były zbyt silne. Nagle się zatrzymali. Amelie zaczęła się nerwowo rozglądać. Byli na tyle daleko, że nie mogła dostrzec chłopaków. Z "wiecznego" snu budziły się kolejne potwory. Dziewczynie przyszło do głowy, że może zapach ludzkiego mięsa spowodował masowe "zmartwychwstanie", ale to nie może być prawda, bo inaczej wracali by do życia za każdym razem, gdy ktoś przychodził odwiedzić zmarłych krewnych. Rozmyślania Am zostały przerwane przez stwory, które postawiły ją na nogi i przywiązały do drzewa. Pozostali zaczęli rozpalać ognisko. Cholera, a co jeśli mnie ugotują?! Niech je szlag, pewnie zachciało im się ciepłego posiłku. Ku przerażeniu dziewczyny, truposze zaczęły też układać drewno pod jej stopami. Ciężkimi krokami, zostawiając za sobą ślady jakiejś gęstej mazi, zbliżał się największy z hordy. W ręku trzymał niewielkie pudełeczko. Prawdopodobnie z zapałkami. Zombiak uśmiechnął się złowrogo i odpalił jedną zapałkę, po czym rzucił ją na stos drewna pod stopami dziewczyny.
-NIEEEE, POMOOOOCYYYY!!!! -krzyczała jak najgłośniej mogła. Źrenice dziewczyny gwałtownie rozszerzyły się pod wpływem strachu, a serce zaczęło bić w nienaturalnie szybkim tempie. Zaczęła się szamotać mając nadzieję, że któraś z lin pęknie. Łzy popłynęły po policzkach. Więc tak umrze. Ogień dotarł do jej stóp. Poczuła jak parzy skórę. Najgorsze było to, że wciąż zachowywała przytomność. Czuła jak jej ciało, centymetr po centymetrze umiera, a właściwie to zmienia się w popiół. Płomienie coraz szybciej się rozprzestrzeniały.  Niewyobrażalny ból. Skóra kawałek po kawałku płonęła. Potem ogień dotarł do kości. Amelie już nie miała siły płakać. Prawie cała się paliła, ale wciąż była świadoma tego co się dzieje. Błagała, aby śmierć nadeszła jak najszybciej. Nie chciała dłużej cierpieć. W oddali dostrzegła chłopaków, którzy biegli w jej stronę.  Krzyczeli coś, jednak ona nie słyszała. Kształty zaczęły się rozmywać.  Am uroniła ostatnią łzę. Prosto w płomienie. Ostatnie o czym pomyślała to to, czy ktoś za nią zatęskni. Potem już nie było nic.
 *************************


30 min wcześniej....
-Giń, skurczybyku.- darł się Loki przepoławiając głowę umarlaka. Ze środka czaszki wypłynęły pozostałości mózgu.
-Grenn, dawaj płytę i rozgniatamy bydlaka! - anioł na zawołanie przybiegł, trzymając w ręku ich narzędzie do tworzenia zombiopapki. Kłamca unieruchomił drżące w agonii ciało, a chłopak położył płytę nagrobną na trupa i docisnął z całej siły. Krew eksplodowała na wszystkie strony. Gdy podnieśli miażdżarkę, na ziemi spoczywały już tylko pozostałości kości, które bardzo ciężko jest zgnieść.
-Dobra robota, wspólniku.- Grenn i Loki przybili high five.
Thorowi też szło świetnie i szybciej niż chłopakom, gdyż miał 2w1 (miażdżarkę i zabijarkę) w postaci Mjöllnira. Gdy wymordowali wszystkie zombie nastąpił okrzyk radości.
-Fuck yeaaah jesteśmy master killerami.- wszyscy przybili sobie żółwiki. Kiedy myśleli, że to już koniec zauważyli w oddali jeszcze jednego żywego trupa. Co prawda ten wyglądał bardziej ludzko, ale uznali, że to taki kamuflaż.
-Kto bierze go na siebie?- Grenn skinął głową w stronę kuśtykającego potwora.
-Ja z chęcią się jeszcze pobawię. To jak gra komputerowa, tylko że na żywo- Loki wziął dwa ostre krzyże i puścił się biegiem w stronę zombie. W momencie gdy wziął zamach, żeby zadać śmiertelny cios, zombie przemówił.
-Niee, jestem człowiekiem, a to mój kostium halloweenowy! Słyszysz?! To tylko przebranie. Nie chcę nikogo skrzywidzić.- zombiak miał ludzki głos. Oddychał bardzo nierówno, a rozbiegane oczy nie mogły skupić się na jednym punkcie. Był przerażony.
-Inteligentna z ciebie poczwara, ale nie ze mną te numery. See you in hell.- Kłamca wbił oba krzyże w pierś trupa. Ten wydał ostatni stłumiony krzyk, po czym jego ciało zesztywniało i osunęło się na ziemię.
-Loki, idioto, co Ty zrobiłeś?!- darł się Thor
-To nie był zombie debilu, tylko człowiek!- wtórował blondynowi Grenn. Dobiegnięcie do Kłamcy i teraz już prawdziwego truchła zajęło chłopakom kilka sekund.
-Jak to nie zombie? Ten po prostu był wyjątkowo inteligentny i przebiegły. Skubaniec na litość mnie chciał brać- odparł pewnie chłopak.
-No na pewno inteligentniejszy niż ty- rzucił Grenn z wściekłością. Thor przykucnął przy nieboszczyku i dotknął skóry jego głowy. Tak jak myślał- maska. Jednym ruchem ściągnął ją z twarzy człowieka. To co zobaczyli wywołało u Grenna euforię.
-A ty co? Kolejny nienormalny.- Blondyn posłał mu spojrzenie pt. "Z jakimi wariatami ja żyję".
-Loki, od dziś cię uwielbiam. Zabiłeś Steva Rogersa- Kapitana Amerykę! - uradowany anioł podbiegł do zdezorientowanego Kłamcy i uściskał go z radości.
-Kto to Kapitan Ameryka? - spytali równo bracia.
-Największy idiota wśród Avengersów.- wyjaśnił chłopak.
Asgardczycy dalej nie rozumieli i wpatrywali się w niego z niemałym zdziwieniem.
-Pożyczę wam komiksy. W każdym razie to żadna strata, że zginął. Wręcz przeciwnie, ludzkość tylko na tym zy... - Grenn urwał w połowie słowa, gdyż w oddali dostrzegł chmurę gęstego dymu. Ktoś coś palił. A raczej kogoś. Taki zapach wydziela się tylko przy palącym się ludzkim ciele. Thor i Loki również zauważyli.
-Zaraz, gdzie jest Amelie? - chłopak przeraził się, gdy spostrzegł, że nigdzie jej nie ma.
-O Boże... Szybko. - Chłopcy biegli ile sił w nogach. Anioł miał łzy  w oczach. Ona umrze, do tego przez niego. Nie dopilnował jej, miał jej pomóc. Niee, moja biedna, mała, Am. Byli coraz bliżej. Dziewczyna była przywiązana do drzewa, a wokół niej stało pięcioro zombie. Jej ciało stało w płomieniach. Ich wzrok spotkał się na chwilę. Oczy miała przepełnione cierpieniem. Uroniła ostatnią łzę, a potem twarz zniknęła, pochłonięta przez języki ognia.
-Nieeeeeee! - wydarł się w rozpaczy. Wpadł w obłęd. Mordował wszystkie potwory po kolei najbrutalniej jak tylko się dało. Zmiażdżył je na krwawą masę. Nawet kości zostały rozdrobnione. Nie mógł uwierzyć, że ona nie żyje. Teraz, kiedy się zaprzyjaźnili, kiedy wszystko zaczęło wychodzić na prostą. Życie jest okrutne.
-I po co chciałaś tu przychodzić idiotko.- oczy chłopaka się zaszkliły. Skierował wzrok do góry, bo inaczej by się rozpłakał. A on nie może pozwolić sobie na słabość.
-Chłopaki, idziemy stąd, nic tu po nas.- powiedział do swoich towarzyszy, nawet na nich nie patrząc. Ruszył szybkim krokiem, nie oglądając się za siebie. Loki i Thor nie wiedzieli co o tym myśleć.
-Chyba czas znaleźć jakiś portal do Asgardu.- wychrypiał blondyn. Widać było, że przejął się tym, co się wydarzyło.
-Chcieliśmy się tylko zabawić, a przeżyliśmy przedsmak apokalipsy zombie.- wydukał Loki. Chłopak dalej był w szoku.
-Idziemy do domu- bracia ostatni raz spojrzeli na resztki ciała Amelie i ruszyli w stronę wyjścia.
************************************************************************************

Rozdział beznadziejny, ale obiecałam coś specjalnego na Halloween, to wstawiam. Jak zauważyliście pojawiły się też postaci z mojego bloga ( greeneyesoftheliar.blogspot.com), co było pomysłem Thunder Wolf.  Wydarzenia przedstawione w tym  odcinku nie mają wpływu na fabułę obu blogów. Pojawia się motyw zombie oraz śmierci kojarzącej się z jutrzejszym Świętem Zmarłych. Wszystko przeplatane słabym humorem. Cóż, mówi się trudno. Miało być super, a wyszło trochę kijowo, ale zapraszam do czytania. Może komuś się spodoba. Jeszcze raz przepraszam, za ten rozdział, ale po prostu dziś nie mam dobrego dnia. Pierwszy raz się tak rozpisałam pod postem.  Szok.
Pozdrawiam, Green Liar.


  ************************************************************************************

Sniff... Sniff... I smell bullshit :D pomysł był wspólny, a rozdział mi się podoba. Stop it. 

Thunder






15 komentarzy:

  1. #takbardzobrakczasu, ale znalazłam parę minut, więc się streszczam
    Wyskoczyły mu zdjęcia ludzi poprzebieranych za zombie i za jakiś pajaców w obcisłych gaciach.
    To "jakiś" mnie gryzie. Jakiś to zaimek nieokreślony w mianowniku rodzaju męskiego, czyli "Stanął przede mną jakiś pajac w obcisłych gaciach". Powinno być "jakichś".

    Zrobiłem z Ciebie fejma!
    Nie czaję tej Waszej mega-kulturalności i pisania "Ciebie" z dużej litery w dialogach... Bez urazy oczywiście xD

    THORtilla
    Poplułam się xD

    -Może to jej urok, może to Maybeline
    Ech, a ta reklama "get the London look", gdzie ta laska miała meeega szparę między zębami? xD

    Boję się imienia "Amy"...
    https://www.youtube.com/watch?v=Tm1DeXkRzDs

    Potknąłem się o ławeczkę w przebieralni
    #truestory bro xDDD

    czarnowłasemu
    literówka

    Jestem Grenn, bratanek Michała
    Chryste, dalej z tego nie mogę x'DDDDD

    co zrobiłaś z moją nieśmiałą bojaźliwą podopieczną?
    brakuje mi tu przecinka

    Potem już nie było nic.
    [*], czy jak tam ta emotka wygląda

    Mam pytanie - po co zombiacze miałyby palić ofiarę, skoro ich celem jest chyba zjedzenie jej mózgu? Czy cośtam w tym stylu...

    30 min
    Minut, kilogramów, metrów...

    -Kto to Kapitan Ameryka? - spytali równo bracia.
    -Największy idiota wśród Avengersów.- wyjaśnił chłopak.
    Już wiem, czemu podczas zabawy w Avengersów siostra zawsze kazała mi nim być ;____;

    -Idziemy do domu- bracia ostatni raz spojrzeli na resztki ciała Amelie i ruszyli w stronę wyjścia.
    I git majonez. Dobre podejście. Gratsy.

    Czo ty gadasz, Green, nie było aż tak źle... Wprawdzie... Trochę nie ogarnęłam tej akcji, ale... Ale nie było źle xD troche za szybko na mój płaski mózg xD

    Pozdrawiam <3
    I chyba idę spaaaaać... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze przyznać rację Green Liar, "jakiś" jest w tym przypadku użyte normalne.
      "Jakiś koleś"

      Usuń
    2. Wyskoczyły mu zdjęcia ludzi poprzebieranych za zombie i za jakiś pajaców w obcisłych gaciach

      Też bym chciała przyznać Green rację, ale nie mogę... Bo tam nie jest "jakiś koleś", ale "jakiś pajaców", w liczbie mnogiej. Może poprę się artykułem dla większej wiarygodności =D
      http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/jakis-i-jakichs;9023.html
      Chyba nie na ten cytat popatrzyłaś, tam nie ma słowa "koleś" xD

      Usuń
    3. Aaaaa, chyba wiem, o co Ci chodziło xD
      To "Stanął przed nim jakiś pajac w obcisłych gaciach" to był podany przeze mnie przykład poprawnego użycia tego zaimka xD cytat to było właśnie to:
      Wyskoczyły mu zdjęcia ludzi poprzebieranych za zombie i za jakiś pajaców w obcisłych gaciach

      Rany, jestem tępa, źle sformułowałam zdanie xD
      Jeżu, gadam jak jakiś cholerny profesor o.O
      Chyba już wszystko jest gites xD
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. No zombie żrą ofiary, ale te były dziwne i spaliły ją, bo nie miałam siły dalej akcji poprowadzić. Źle czułam i mega dziwnie wyszedł ten rozdział. Nie podoba mi się haha. A to Ciebie z dużej to odruchowo hahha xd Wszystko miało inaczej wyglądać i w ogóle, gdybym nie obiecywała rozdziału to bym tego nie wstawiała... ;/ Dzięki za komentarz ;* Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  3. A tym "jakichś" to, albo ja nie ogarnęłam, albo się z Tobą nie zgodzę. Właśnie w tym zdaniu użyłam "jakiś", ponieważ odnosi się do pajaca (człowieka), a nie obcisłych gaci XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tam było w liczbie mnogiej, "jakiś pajaców", a nie "jakiś pajac". A że nie odnosi się do gaci, to sczaiłam xD

      Usuń
  4. A aaa no to już czaje :)/ThunderLiar

    OdpowiedzUsuń
  5. A teraz prawdziwy komentarz ;P (z tym Batmanem to nie mogłam się powstrzymać ;P)
    XD
    Opowiadanie było zabawne i... Świetne XD
    Hahaha Loki został bohaterem, bo zabił pewnego Avengersa... :P w sumie to go nie lubiłam XD ale szkoda, że wszyscy byli tu przeciwko niemu ;(
    I tak był super ^^
    Padłam też kiedy Grenn rapował XD
    A i niezapomniany włam na gb XD
    Hahahahaha i Thorrrrtilllaaa :P Nadal pamiętam tą głupawkę ;)
    Ogólnie - super opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękujemy ;* Chyba źle zrozumiałam, ale czy jest Ci żal Kapitana? :O taaag XD
    -to idziemy coś zjeść?
    -może THORtille ahahahahah
    ja to mam najlepsze teksty XD :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam, że go nie lubiłam XD
      Hahahahaha ciekawe kto Ci jakiś czas temu o tym tekście przypomniał ;P
      Jestem fanką klimatycznej notki ;*

      Usuń
    2. Czo za skromność xDDDDD
      Eeeeej, nie czaję, co Wy macie do kapitana Ameryki ;___; kiedy nim byłam, zgniotłam Starka... Ale chciałam być Hulkiem, tylko mi nie pozwolili x'D

      Usuń
  7. hahahha XDD no Ty ;P to czekam na klimatyczne notki u Ciebie, a szczególnie na tą pod koniec miesiąca ;*

    OdpowiedzUsuń