niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 4

 Kilka chwil później Tyr wpadł z powrotem do pokoju.
-Coś się stało? - zapytał Loki ze złośliwym uśmieszkiem.
-Nie radzę dobierać się do Neith. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale miała pod spódnicą coś innego niż się spodziewałem. Teraz chyba się położę. - chłopak walnął twarzą w łóżko. Po kilku minutach było już słychać chrapanie.
-Gratulacje, Loki. - rzucił Thor ściszonym głosem. - Jesteś z siebie zadowolony? Wiesz, że ucierpi przez to też Neith.
-To koszty wliczone. Nic jej nie będzie, niedługo ktoś inny zweryfikuje plotkę. Hmm... Może nawet sam się za to zabiorę?
-Hmph. Nie powinieneś był...
-Nie rób mi wykładów. Jestem niezależnym facetem, który nie potrzebuje niańki.
 Thor wzruszył tylko ramionami i wyciągnął z torby książkę. Wieczorami nie było co robić, więc głównie zagłębiał się w lekturze. Loki nałożył słuchawki, niezadowolony, że jego brat nie pochwalał jego pomysłu. Jakiś czas później zgasły wszystkie światła.

 ***

Chang'e jak zwykle biegała jak walnięta między parami, które powtarzały sobie kroki.
-Przypominam, że niedługo mamy test! - zaświergotała wesoło, na co odpowiedziało jej kilkanaście westchnięć. - Starajcie się, starajcie!
 Thor wciąż czekał na Bastet. Jego partnerka spóźniała się po raz kolejny, zostawiając im mniej czasu na ćwiczenie tańca. Nie żeby miał jej to za złe. 
W końcu dziewczyna wpadła do sali.
-Ach, Bastet. Po raz kolejny punktualnie spóźniona. - nauczycielka spojrzała na dziewczynę. - Idź już do swojego partnera.
TylkoniegapsięnajejcyckiTylkoniegapsięnajejcyckiTylkoniegapsię...
-Hej Thor. Sorki za spóźnienie. Nie miałam za bardzo czasu się ubrać, więc wiesz...
Dziewczyna nie miała na sobie prawie nic, przyciągając spojrzenia wszystkich osobników płci męskiej
 /i kilku płci żeńskiej, co zauważył chłopak ze zdziwieniem/. Thor nie wiedział, że można chodzić na zajęcia w samym staniku i gaciach, ale w sumie nikt też nie powiedział, że nie można... 
-Nie szkodzi. Możemy zaczynać?
Obrócili się w tańcu. Chłopak prowadził łatwo. Po raz kolejny robili to samo, kroki utkną mu w głowie chyba do końca życia. Tym razem jednak trzymać głowę prosto było nieco trudniej. No i, hm, nie mógł też stać zbyt blisko dziewczyny, co oczywiście nie umknęło jej uwadze.
-To nie jest bielizna, jeśli cię to zastanawia. Ciesz się, że chociaż mam jakiś top, nie są aż takie popularne u nas, w Egipcie. Przepaska na biodra to jednak klasyka. - powiedziała Bastet całkiem zwyczajnie.
-Taak. Cieszę się. - Thor przełknął ślinę. Chociaż mój przyjaciel byłby bardziej zadowolony gdybyś jednak zrezygnowała z topu.
-Świetnie tańczysz. - zmieniła temat - Masz do tego talent.
-No wiesz, jako pretendent do tronu musiałem już wcześniej się tego uczyć.
-Założę się, że pozycje taneczne przydają się też w innym miejscu, mam rację?
Co ta Bastet taka wyzywająca dzisiaj? Po namyśle jednak, ona zawsze taka była. W Egipcie najwyraźniej nie ma tematów tabu.
-Hm, można tak powiedzieć.
-Musiałbyś mi kiedyś zaprezentować kilka.
I'd hit that.
-Dzięki, na razie mam kogoś na oku. Może kiedy indziej.
Dziewczyna zrobiła kocie oczy. Co wyszło jej idealnie, zważywszy na fakt, że miała już ogon i uszy.
-Wiesz, jeśli przeszkadza ci futro, to mogę je schować. Chociaż ogon też ma dużo zastosowań w łóżku...
-Nie w tym rzecz. - zaczerwienił się Thor. Nie mógł uwierzyć, że Chang'e jeszcze nie wyrzuciła ich za drzwi. - Po prostu nie teraz. Ale obiecuję, że dam ci znać. Słowo harcerza.
Bastet zamruczała jak rasowy kociak.
-Okej. - puściła mu perskie oko.
Na koniec zajęć przesłała mu buziaka z drugiego końca sali. Loki przypadł zaraz do swojego brata.
-Heloł, rozumiem że Afro już wolna? Od kiedy polujesz na kociaka? Przecież niedawno pogrywałeś jeszcze z Greczynką.
-Kobiety same do mnie lgną. - zaśmiał się Thor - Ani mi się waż tykać Afrodyty. Przynajmniej na razie.
-No wiesz? Niedługo zaklepiesz sobie wszystkie dziewczyny. Nie tykać tej, tamta też moja...
-Hej. - Horus był bardziej ponury niż zwykle. - Skoro już tak gadacie o dziewczynach, to taka przyjacielska rada. Nie próbujcie z Neith. Totally not worth it. I trauma do końca życia.
Thor posłał karcące spojrzenie bratu, który zaśmiał się pod nosem.
-Dzięki za ostrzeżenie.
-Tak przy okazji to robię noc filmów. Przemyciłem telewizor i mam kilka płyt, chcecie wpaść? Zaprosiłem jeszcze kilku chłopaków. Są jakieś horrory, filmy akcji, wiadomo.
-Jasne. - potwierdzili w tym samym momencie.
Gdy zabrzmiał gong pod salę podeszła Dolores. W rękach trzymała przerażającą stertę papierów.
-Skoro bracia Odinson postanowili ostatnio urozmaicić nam lekcję, postanowiłam sprawdzić waszą wiedzę z tego, co powinniście wiedzieć z poprzednich zajęć.
Klasa wydała zgodny jęk, rzucając w stronę Lokiego i Thora niezadowolone spojrzenia. Nauczycielka rozdała testy. Kłamca natychmiast wyjął telefon i błysnął zębami.
-Przezorny zawsze ubezpieczony.
-Myślałem, że w twoim przypadku ta zasada dotyczy tylko noszenia wszędzie prezerwatywy. - uśmiechnął się jego brat.
-To też.
Informacje szybko rozeszły się po klasie, wkrótce kartkówka stała się pracą grupową. Oczywiście tuż pod nosem Dolores, która albo była głucha i ślepa, albo po prostu to wszystko olewała. Oba przypadki były korzystne dla nastolatków. Wkrótce lekcja skończyła się, gong obudził kilku uczniów, którzy zdążyli zasnąć pod wpływem monotonnego głosu Wyroczni. Teraz tylko relaks, relaks i relaks.

***

Gdy zapadł zmrok bracia wraz z Tyrem ruszyli do pokoju Horusa. Tamten czekał przed swoimi drzwiami.
-Opłata za wejście.
-Dude, daj spokój. Przynieśliśmy chipsy. - Loki pomachał mu przed oczami paczką.
-Wiecie jak się namęczyłem żeby to wszytko ustawić? Dalej.
Thor sięgnął do kieszeni.
-Zapłacę za was, sknerusy.
-Jeee, darmowy film! - zaśmiał się Loki.
Nagle ktoś złapał blondyna za ramię.
-Hej, przystojniaku. - usłyszał głos Afrodyty. - Widzę, że masz dzisiaj wolny pokój?
-W zasadzie to jestem trochę zajęt...
-Tak, ma wolny pokój. - Loki popchnął brata w stronę dziewczyny - Ja i Tyr jesteśmy bardzo zajęci, nie będzie nas całą noc.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
-Chodźmy więc, Thor.
Kątem oka chłopak zauważył jeszcze, jak jego brat daje Horusowi monety. Zaraz, skąd on...? Fuck.
Otworzył pokój, przepuszczając Afrodytę przodem. Dziewczyna bezbłędnie zlokalizowała jego łóżko i usiadła na nim. Miała na sobie tylko przezroczystą różową sukienkę.
-Nudzi mi się dzisiaj. Art poszła na jakiś nudny wieczorek ze Scyllą, więc siedzę sama w pokoju.
-Mhm.
-No to przyszłam tutaj. Mam nadzieję, że ty nie pozwolisz mi się nudzić dzisiaj w nocy.
-Zrobię co potrafię.

***

Rano Thor usłyszał jakieś przerażające dźwięki. Aggghhhh, jego mózg wyparowywał. Szybko otworzył oczy i wyszukał źródło hałasu. Okrutnie różowa komórka leżała na jego stoliku nocnym, wydając znienawidzone przez większość społeczeństwa "baby, baby ooooooooohhhhhhhhhh". Odinson natychmiast wyskoczył z łóżka, budząc Afodytę. Chwilę później telefon leżał w kawałkach na korytarzu, a dziewczyna stała nad nim z rozpaczą na twarzy. 
-Masz chyba raka gustu muzycznego! - wrzasnął Thor, zatrzaskując drzwi.
Kilka minut później do środka weszli Loki i Tyr.
-Whoa, co to było? Nawet człowiekowi pospać nie dadzą w weekend. - odezwał się Tyr.
-Też byś tak zareagował.
-I co, jak było? - spytał kłamca - Teraz już jest wolna?
-A żebyś wiedział. Bierz ją sobie z pozdrowieniami. Tylko uważaj żeby się nie zarazić rakiem gustu.
-Spoko, jestem odporny.
-No to bierz się do roboty. - zaśmiał się Tyr. - Teraz to nam zaniżasz poziom pokoju.
-Co? - wkurzył się Loki.
-No wiesz, ja już zaliczyłem, Thor też... O, patrzcie co znalazłem.
Chłopak podniósł z ziemi czerwone stringi.
-Dawaj mi to. - powiedział Thor - Będę miał trofeum. Pierwsze z wielu.


````````````````````````````

Miej wrzucić rozdział do końca tygodnia. Opublikuj go w niedzielę o 22. Prokrastrynacja, fuck yeah.

piątek, 24 października 2014

Halloween...

-Jak dobrze, że dzisiaj niedziela. Nareszcie będę mógł dodać parę kompromitujących fotek mojego braciszka na godbooka.- Loki zaczął przeszukiwać folder obrazów.
-O to będzie świetne. Haha wyszedł tutaj jakby reklamował odżywkę do włosów... Yhyhyhyh, a gdyby tak...?- Kłamca zaśmiał się szatańsko i rozpoczął przesyłanie zdjęcia na gb.
-Hmm... jeszcze jakiś dobry opis- myślał gorączkowo nad czymś powalającym i nagle doznał olśnienia.
Thoreal Asgaard, polecam Thor Odinson... i okejka. Włamy na konto brata zawsze spoko. Jeszcze nie wie, że  tydzień temu  podglądałem jak wpisywał  hasło. Umieram, jestem geniuszem zła- chłopak prawie popłakał się ze śmiechu.
-I poszło. Teraz tylko czekać na lajki i reakcję ambasadora Thoreal ahahaha. Jestem okropny, jeszcze kiedyś te wszystkie "niewinne" żarciki ugryzą mnie w dupę.- już miał wyłączyć komputer, ale przypomniało mu się, że musi sprawdzić jeszcze jedną rzecz.
-Halloween- wpisał w google. Na religii Wyrocznia mówiła coś o ziemskim święcie, które ludzie obchodzą 31 października. Czczą wtedy dusze zmarłych przodków i przebierają się w najróżniejsze stroje.
Wyskoczyły mu zdjęcia ludzi poprzebieranych za zombie i za jakiś pajaców w obcisłych gaciach. Ten obrazek bardzo rozbawił chłopaka- jakiś młody mężczyzna ubrany był w niebieskie, ciasne rajstopy, również niebieską obcisłą bluzkę na długi rękaw z printem gwiazdy oraz dla odmiany niebieską maskę z czymś na kształt różków odsłaniającą oczy, usta i nos. Doskonałym uzupełnieniem stylowego outfitu była przykrywka od śmietnika, którą trzymał w prawej ręce.
-Ciekawy ten zwyczaj, szkoda, że u nas nie ma Halloween. Fajnie by było zobaczyć Aresa w stroju wróżki zębuszki.- parsknął śmiechem, gdy wyobraził sobie Arka ubranego w różową sukienkę. Chłopak zaczął kombinować, jak zorganizować taką imprezę. Nagle wpadł na jeszcze lepszy pomysł.
-Skoro u nas nie ma takiego święta, to czemu by nie udać się do Midgardu i tam trochę poimprezować?- mruknął pod nosem.
-Thooooooor! Szukaj kostiumu, w piątek lecimy na best party ever. Odwiedzimy Ziemię! - wrzasnął podekscytowany.                       
******************************************************************
 -Dalej Loki, masz ostatnie 5 minut! -Thor ponaglał brata, który szykował się już pół godziny. Kłamca ubzdurał sobie, że musi siać postrach na Ziemi, a to wymaga odpowiednich przygotować i czasu. Chłopak zakładając górę od kostiumu szczerzył się do lustra przybierając groźne miny.
-Oj braciszku, nie bądź taki niecierpliwy... Daj mi jeszcze chwilę- wymamrotał poprawiając fryzurę. Bez obaw, nie lakierował sobie włosów. Zaczesał je tylko do tyłu, bo jak sam stwierdził- w takim uczesaniu wyglądał jeszcze przystojniej.
-No i to mówi ten, który uczynił mnie twarzą nowej marki Thoreal.- zaśmiał się blondyn. W głębi duszy dalej był oburzony na brata, oraz poprzysiągł sobie zemstę.
-Oj nie narzekaj! To zdjęcie miało 500 lajków, gdzie na profilówce masz tylko 200. Zrobiłem z Ciebie fejma! - Loki obdarzył brata złośliwym uśmieszkiem i ruszył w stronę drzwi.
-Dalej THORtilla, impreza się sama nie rozkręci.- Thor posłał mu mordercze spojrzenie, ale pozostawił tę uwagę bez komentarza. Bracia udali się do portalu o którym wiedział tylko kłamca.
- Jak to możliwe, że zawsze jesteś najbardziej poinformowaną osobą?
-Ma się ten talent- Loki odgarnął włosy przedrzeźniając pozę brata z pamiętnej fotki.
-Może to jej urok, może to Maybeline- powiedział Thor, tonem głosu naśladując modelkę z reklamy kosmetyków. Chłopak był dumny z udanego pocisku. Czarnowłosy zignorował tę obelgę i zastukał trzy razy w ścianę. Pojawiły wielkie, okrągłe, czarne drzwi. W sumie to bardziej przypominało to wejście do łodzi podwodnej. Loki cztery razy przekręcił zamek w kształcie litery "M". Było to tajemne przejście do Midgardu (stąd "M").
-Los Angeles, nadchodzimy!- krzyknął blondyn i razem z bratem wskoczyli do środka.

*****************
 W tym samym czasie....

-Grenn, mówiłam ci, że nie lubię Halloween i tych głupich przebieranek.- naburmuszona Amelie usiadła na sklepowym fotelu. Dziewczyna miała minę naburmuszonego dziecka, które zostało zmuszone przez matkę do ubrania eleganckiego stroju. Z tym wyjątkiem, że ja proponowałem jej fajne ciuchy, ale ona jak zwykle jest na N I E.
-No przestań już się krzywić, raz możesz zrobić wyjątek. Popatrz jaki fajny strój.- chłopak podał dziewczynie uniform pielęgniarki.
-Chyba żartujesz! W życiu tego nie włożę! Przecież to ledwo zakryje mi tyłek.- oburzyła się Am.
-I o to chodzi- mruknąłem pod nosem.
-Mówiłeś coś?
-Nie, wydawało ci się. A może to?- rzuciłem jej lateksowy kostium Kobiety Kot. Amelie spojrzała tylko na mnie z politowaniem i popukała się palcem w czoło.
-No co, wyglądałabyś sexy- znacząco poruszyłem brwiami.
-Idiota- zaśmiała się i podeszła do mnie.
-A jak tak ci się podoba ten strój to sam go załóż.- cisnęła we mnie ubraniem, uśmiechając się zadziornie i ruszyła w stronę wieszaków z pozostałymi halloweenowymi przebraniami. Ho, ho, wyrobiła się trochę dziewczyna. Jestem najlepszym nauczycielem. Po chwili Ami wróciła z dwoma kompletami.
- Widzisz, ja w pięć minut wyczaiłam dla nas odpowiednie ubrania, a ty buszowałeś w tym sklepie godzinę i nic nie znalazłeś.- powiedziała triumfalnie.
-Jak to nic nie znalazłem?! Spójrz na kanapę!- poddenerwowany wskazałem palcem górę ubrań piętrzących się na sofie. Nikt nie będzie wmawiał mi porażki. To nie moja wina, że jej nic nie pasowało.
-Nie będę ubierać się jak jakaś prostytutka.- warknęła Am.
-Nie jak prostytutka, tylko seksowna, ładna dziewczyna.- zrobiłem obrażoną minę.
-Już się nie dąsaj księżniczko i lepiej zobacz jakie odjazdowe przebrania będziemy mieć.- wyszczerzyła zęby i podała mi ciuch.  Kurde, kiedy jej się tak język wyostrzył. Chyba jestem jednak aż za dobrym mentorem. Teraz gówniara ciągle mnie będzie pojeżdżać. Spojrzałem na ubranie. Kostium batmana. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Awesome, uwielbiam Nietoperka!
- A ty, co tam masz? - spytałem nie odwracając wzroku od wdzianka super bohatera, które całkowicie pochłonęło moją uwagę. Cieszyłem się jak małe dziecko.
-Ja będę Harley Quinn.- pomachała mi strojem przed nosem i obróciła się wokół własnej osi.
-Super, będziemy wyglądać najlepiej ze wszystkich! -Krzyknąłem będąc już jedną noga w przymierzalni. Am również poszła się przebrać. Trochę ciasne te spodnie, ale dam radę. Muszę. Najpierw jedna noga. O już prawie, jeszcze trochę- siłowałem się z wąską nogawką, podskakując na drugiej nodze. No co, może to mi jakoś pomoże. Nagle nieoczekiwany zwrot akcji. Potknąłem się o ławeczkę w przebieralni i przewróciłem się na posadzkę tak, że nogi wystawały mi spoza kabiny. Suuuper. Co za głupek wymyślił, żeby takie przeszkody stawiać w przymierzalniach. Poobijany ostrożnie podniosłem się i dokończyłem wkładanie stroju. Tym razem obyło się bez upadków, ale zajęło mi to 10 minut. Bezpieczeństwo było priorytetem. Kiedy opuściłem śmiercionośne pomieszczenie, Amelie już była gotowa i głośno chichotała. Skubana, pewnie wszystko widziała.
-Brawo, hahaha. Na superbohatera to ty się nie nadajesz. Zanim byś się ubrał, to przestępcy już dawno by zwiali z kradzionymi pieniędzmi, zostawiając za sobą kilka ofiar.- dziewczyna dalej nabijała się ze mnie.
-Haha, bardzo śmieszne. Gdybym miał być prawdziwym superhero z ubrankiem, to zorganizowałbym sobie taką walizeczkę jak Iron Man i ciuch sam by się zakładał. BANG! - ułożyłem palce w pistolet i puściłem jej oczko.
-Pfff..- prychnęła Am i zaczęła przeglądać się w lustrze. Haha, chyba skończył jej się zapas pocisków. W tej kwestii  uczeń nigdy nie przerośnie mistrza. Spojrzałem na Ami. Wyglądała naprawdę dobrze. I miała krótką spódniczkę! Sukces. W sumie, to niezła laska z tej moje podopiecznej. Szkoda, że ciągle zakrywa swoją zgrabną figurę tymi workowatymi ciuchami.
- To co, płacimy i lecimy- uśmiechnęła się ukazując śnieżnobiałe zęby. A ta co, myśli, że jest w reklamie Colgate?
-Ok, tylko nie susz już tak tych zębów bo ci wypadną.
*****************
-Lądowanie w śmietniku. Świetnie nas pokierowałeś bracie.- sarknął Thor, podnosząc się ze sterty odpadków.
-Oj zamknij się, to było niekontrolowane.- wściekły Loki zrzucił zgniłą skórkę od banana ze swojej peleryny. Kiedy chciał wstać, poślizgnął się na czymś i z powrotem wylądował w śmieciach.
-Widzę, że jesteś w swoim naturalnym środowisku, Loki.- Thor zgiął się wpół ze śmiechu.
-Coś masz dzisiaj za dobry humor, przeleciałeś Afrodytę?- Kłamca uśmiechnął się wrednie zadowolony ze swojego docinka. Wiedział jak uderzyć, żeby go zgasić. Thorowi bardzo podobała się Afrodyta, ale jeszcze nie mieli okazji...
-Yyy... nie.- spoważniał blondyn i wbił wzrok w czubki butów. Po chwili czarnowłasemu udało się wyplątać z objęć cuchnących odpadów.
-Sądzisz, że mamy dobre przebrania? - spytał niepewnie Thor.
-Jasne stary, są świetne i idealnie do nas pasują. Ty Zeus, ja Hades. Możemy rządzić światem.
Chłopcy przybili sobie high five i ruszyli przed siebie. Nagle usłyszeli czyjś głośny śpiew. Przyspieszyli kroku, żeby zobaczyć co się dzieje. Za rogiem ulicy rapował mężczyzna ubrany na czarno. Miał pelerynę, oraz jakąś maskę ze spiczastymi uszami. Obok tańczyła dziewczyna ubrana w krótką, kolorową spódniczkę z pasem na sztylety i rewolwer, długie skórzane buty oraz obcisłą białą koszulę poplamioną krwią. Uczesana była w dwie wysokie kitki. Śmiała się do rozpuku.
 
https://www.youtube.com/watch?v=_Uc4Qdk63A8 <----- to śpiewa nasz "Batman". Posłuchajcie koniecznie!!!! :D

Dziewczyna nagle przestała rechotać i spojrzała w naszą stronę.
-Loki, chyba nas zauważyła- szepnął Thor.
-No shit Sherlock.- Kłamca przewrócił oczami.
-Grenn patrz jacyś faceci ubrani w przedpotopowe kostiumy się na nas gapią!- krzyknęła Amelie, pokazując na mężczyzn częściowo schowanych za budynkiem.
-Przedpotopowe kostiumy... To komplement?- spytał uradowany Loki.
-Nie, debilu, to znaczy, że nasze ciuchy są do kitu.- uświadomił brata blondyn.
-Ej co wy za jedni?! - krzyknął "raper" i  razem z towarzyszką ruszyli w ich stronę.
-Loki i Thor z Asgardu w przebraniu Hadesa i Zeusa.- odrzekł z dumą zielonooki.
-Hahah, dobry żart pajacu.- Grenn aż zadławił się ze śmiechu.
-Uważaj na słowa nędzny robaku.- warknął groźnie Loki.
-Robaku?! Chyba sobie kpisz! Jestem Grenn, bratanek Michała- największej szychy wśród aniołów- żachnął się "Batman".
-Anioł? Dolka coś na religii o tym mówiła.- wtrącił się Thor, drapiąc się po głowie.
-Ale skoro jest aniołem, to czyż nie powinien hasać w niebie?- spytał brata zirytowany Kłamca, kompletnie ignorując Grenna.
-Hej, ja tu jestem!- wkurzył się anioł.
-Nie drzyj się tak. Nie jestem głuchy.- wysyczał Loki.
-Skoro jesteś jednym z niebieskich stworzeń, to czemu nie masz skrzydeł?- zauważył "mądrze" Thor.
-Bo jestem na Ziemi i muszę się maskować, mądrale?
-Udowodnij.- powiedział wyzywająco blondyn.
-Dobra, jak chcecie. Proszę bardzo- ku zdziwieniu braci, na plecach chłopaka zamiast peleryny widniały pokaźnych rozmiarów, imponujące skrzydła. Kiedy Anioł zauważył, że przybysze mu uwierzyli,  ponownie zamaskował "latacze".
-Dobra, już wierzymy.- przyznał niechętnie Loki, co spowodowało pojawienie się triumfalnego uśmiechu na twarzy Grenna.
-A ty jak masz na imię, maleńka?- Thor zwrócił się do dziewczyny, robiąc swoją uwodzicielską minę, na którą leciała większość dziewczyn ze szkoły.
-Amelie, i nie mów do mnie maleńka. Taki tani podryw zostaw dla kogoś innego- dziewczyna zjechała go spojrzeniem.
-Yeah, to moja uczennica- odrzekł z dumą anioł. -High five Am! - krzyknął zadowolony i przybili sobie piątki.  Blondynowi zrobiło się głupio. Niepowodzenie brata wywołało radość u czarnowłosego.
-To teraz wy udowodnijcie, że jesteście z tego Agrdu.- odezwała się Ami.
-Asgardu chyba, niedouczona, ludzka dziewczyno.- odburknął Loki nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem.
-Whatever...-przewróciła oczami.
-Thor? - Kłamca wymienił porozumiewawcze spojrzenia z bratem. Blondyn wyciągał rękę i już po chwili trzymał w dłoni Mjöllnira. Standardowo zaczął energicznie kręcić młotem. Na niebie pojawiły się błyskawice. Gromowładny uniósł przedmiot do góry i wszystkie wyładowania atmosferyczne spłynęły do niego niebieskim strumieniem mocy. Thor skierował broń w stronę najbliższego kontenera. Natychmiast wystrzelił z niego promień energii, który zniszczył śmietnik. Wybuchowi towarzyszył gęsty, błękitny dym oraz głośny huk. Loki podszedł do chłopaka i przybili żółwika.
-Woooow. To było świetne! Chyba jednak się zakolegujemy.- powiedział Grenn z uznaniem i uścisnął dłoń najpierw z Thorem, a potem z Lokim. Amelie zrobiła to samo.
-To co, idziemy poszukać jakiegoś klubu?- zaproponował Kłamca. Am widocznie nie spodobał się ten pomysł, bo aż się skrzywiła.
-Mam lepszy plan. Zawsze chciałam pójść do nawiedzonego domu. Jest Halloween, czyli najodpowiedniejsza pora.- w oczach dziewczyny zabłysły iskierki podekscytowania.
-Nie poznaję cię dzisiaj, co zrobiłaś z moją nieśmiałą bojaźliwą podopieczną?- Grenn podszedł do "Harley Quinn" i potrząsnął nią za ramiona. Wytrzeszczył przy tym oczy, co miało spotęgować jego zdziwienie/przerażenie.
-W sumie to co nam szkodzi, zrobimy sobie  party z duchami.- Thorowi przypadła do gustu propozycja Amelie. Albo po prostu chciał sobie u niej zaplusować.
-A znasz jakąś opuszczoną przeklętą chatę?- Kłamca był jedyną osobą, która nie podzielała entuzjazmu towarzyszy. Nie podobało mu się, że jego pomysł nie uzyskał poparcia.
-Tak. Niedaleko stąd jest cmentarz, a na przeciwko znajduje się stary budynek. Babcia opowiadała mi, że dwadzieścia lat temu mężczyzna zamordował tam swoją żonę, a potem sam popełnił samobójstwo. Ich duchy nigdy nie opuściły domu. Czekają na śmiałków, którzy odważą się przekroczyć próg tego miejsca, by ich terroryzować, a na końcu zmusić do zabójstwa.
-Oszalałaś, nie pójdziemy do domu z którego już nie wrócimy. To dobre dla masochistów- skwitował Grenn.
-To chodźmy chociaż na cmentarz! Będzie klimatycznie. Prooooszę- dziewczyna zrobiła minę słodkiego pieska, który prosi o kolejną przekąskę.
-No dobra, pójdziemy na ten cmentarz.- chłopak nie mógł jej odmówić. Grupka ruszyła w stronę Yellowcreek Cementary.
-Imprezować na cmentarzu, kto to widział- mruczał Loki pod nosem.
-Czyżby cię strach obleciał braciszku?- Thor uniósł jedną brew w pytającym geście.
-Zwariowałeś, ja się niczego nie boję.- odparł Zielonooki i zadarł głowę do góry.
-Wy tak zawsze?- spytała rozbawiona dziewczyna.
-W końcu jesteśmy rodzeństwem, to zobowiązuje.- wyszczerzył się Blondyn.
-Serio? W ogóle nie jesteście do siebie podobni- Amelie zdziwiła się. Nie sądziła, że chłopacy są spokrewnieni. Znacznie różnią się zarówno wyglądem jak i charakterem.
-I całe szczęście, że nie wyglądam jak on. Chyba bym nie wychodził z domu bez torby na głowie- parsknął Loki, na co Thor posłał mu mordercze spojrzenie.
-Dobra dzieciaki, nie kłóćcie się tak. - rzekł znudzony anioł. W duchu ucieszył się, że nie ma brata albo siostry. Bycie jedynakiem w stu procentach mu odpowiadało.
-Dorosły się odezwał.- odgryźli się bracia.
-Jesteśmy na miejscu. - oczom nastolatków ukazał się napis: Yellowcreek Cementary. Tabliczka znajdowała się na środku bramy, ale była przekrzywiona, ponieważ podtrzymywał ją tylko jeden gwóźdź. Nadawało to złowrogi wygląd. Am przeszedł dreszcz po plecach. Trochę z podniecenia, a trochę ze strachu. Bez ryzyka nie ma zabawy. Dziewczyna dostrzegła pewną przeszkodę.
-Patrzcie, jest zamknięte. Nie wejdziemy- wskazała ręką na kłódkę oplecioną grubym łańcuchem.
-My nie wejdziemy? Możemy dostać się tam górą- Kłamca badał wzrokiem wysokość ogrodzenia.
-Hmmm nie dobrze, jest zakończone ostrymi grotami... Musimy uważać na nasze klejnoty- zauważył zaniepokojony Loki. Reszta na to stwierdzenie wybuchła gromkim śmiechem.
-Jakoś damy radę braciszku... Zasuwaj pierwszy.- Thor poklepał brata po ramieniu dodając mu otuchy. Czarnowłosy zaczął niepewnie wspinać się po ogrodzeniu. Był już nieźle zmachany, gdy doszedł na samą górę.
-Teraz ostrożnie... Musze przełożyć najpierw jedną nogę... Ok, teraz druga.. Aaaaaaa!- chłopak tak bardzo skupił się na tym, żeby nie nadziać się na groty, że stracił równowagę i z hukiem upadł na ziemię. Na szczęście po drugiej stronie. Pozostali z trudem tłumili śmiech.
-Okej, nic mi nie jest!- otrzepał się z piachu i  niezdarnie wstał.
-Wspinaczka wcale nie jest zła! Dalej, następny.- ponaglał ich.
-Ja tam wolę łatwiejszy sposób- Grenn znowu zamienił pelerynę na skrzydła i z gracją przefrunął nad bramą, spoglądając na Kłamcę z wyższością.
-Thor przywołał młot, objął Am, kilka razy pokręcił Mjöllnirem i wzbili się w powietrze. Po chwili wylądowali. Również bezbłędnie.
-Fajne lądowanie miałeś, bracie.- posłał Lokiemu złośliwy uśmieszek. Chłopak aż poczerwieniał z wściekłości i już zaczął obmyślać, jak odegrać się na blondynie.
-To co robimy teraz? Nie jesteśmy przygotowani na imprezę, nie mamy alko, żarcia, muzyki... -wyliczał Loki. Nagle usłyszeli jakiś hałas. Jakby coś się rozbiło. Rozejrzeli się dookoła i zauważyli, że jeden z nagrobków pęka. Nastolatkowie wstrzymali oddech. Coś w ziemi zaczęło się poruszać. Ku ich przerażeniu, zobaczyli trupią  rękę, wystającą z popękanej płyty. Stali jak wryci, a głos uwiązł im w gardle. Odruchowo przysunęli się jeszcze bliżej siebie. Ręka sięgała coraz dalej, aż w końcu wyłoniła się też głowa. To było zombie. Gnijąca twarz z jednym pustym oczodołem, oraz kilkoma pożółkłymi zębami. Mózg potwora wylewał się uszami. Stworzenie wydało z siebie przeraźliwy jęk i całkowicie wygrzebało się na zewnątrz.
-Wiejemy! -wydarł się Thor. Wszyscy rzucili się do ucieczki. Biegli najszybciej jak potrafili. Inne groby również zaczęły ulegać zniszczeniu i pojawiało się coraz więcej żywych umarlaków.
-Musimy walczyć!
-Jakbyś nie zauważył to nie wszyscy mają młot do wybijania zombie.- darł się Kłamca.
-Thor zrobił zamach Mjöllnirem i cisnął nim w pierwszego lepszego trupa. Głowa zombiaka odleciała na dobrych kilka metrów.
-Nieźle, jeszcze kilka takich ciosów i zgnieciemy ich na papkę.- pochwalił Gromowładnego Grenn.
-Nie tak szybo, spójrzcie- krzyknęła Amelie wpatrując się w tułów, który biegł na poszukiwanie głowy. Po chwili brakująca część ciała została odnaleziona i  stwór włożył ją na długą kość imitującą szyję.
-Czyli jesteśmy w wielkiej, czarnej jak oczodół tej poczwary, dupie.- podsumował Loki.
-Zachciało ci się wrażeń dziewczyno, to masz.- powiedział z wyrzutem czarnowłosy, który od początku był przeciwny temu szalonemu pomysłowi.
-Oj zamknijcie się! Zamiast gadać głupoty to niech każdy łapie broń jaką ma i rozwalamy te skurczybyki.- wrzasnęła Am, wyciągając nóż i pistolet z przyspódniczkowego pasa. Pozostali również chwycili broń. Thor miał młot, a Grenn i Loki wyrwali krzyże z grobów. Były ostre, więc się nadawały. Rozpoczęła się bitwa rodem z The Walking Dead. Z tą różnicą, że to działo się na prawdę. Gromowładny musiał miażdżyć całe ciało zombie, żeby z powrotem nie pozbierało się do kupy. Pozostali natomiast wstępnej rozwałki dokonywali poprzez zadźganie bądź zastrzelenie, a potem rozgniatali je na miazgę płytą nagrobną. Wszędzie tryskała krew, a odór rozkładających się ciał był nie do zniesienia. Jak na pierwsze starcie z żywymi trupami nastolatkowie radzili sobie świetnie. Do czasu. Ich była tylko czwórka, a horda powiększała się z każdą minutą. Zmęczenie najbardziej dawało się we znaki Amelie, gdyż była tylko człowiekiem. Potwory otoczyły ją i obezwładniły. Pozostali byli za bardzo przejęci walką, żeby zauważyć co się dzieje z dziewczyną. Am nie zdążyła nawet krzyknąć. Poczwary związały jej nogi i ręce. Piątka zombie ciągnęła ją po ziemi. Oczywiście sprytne bestie zakneblowały jej też usta. Mózg im przecieka, ale jednak o tak istotnych sprawach pamiętały. Zupełnie jak gdyby były do tego odpowiednio przeszkolone. Kurs dla zombie pt. "Jak obezwładnić, unieruchomić i zjeść ofiarę". Ami była przerażona. Próbowała się wyrywać, ale na nic się to nie zdało. Stworzenia były zbyt silne. Nagle się zatrzymali. Amelie zaczęła się nerwowo rozglądać. Byli na tyle daleko, że nie mogła dostrzec chłopaków. Z "wiecznego" snu budziły się kolejne potwory. Dziewczynie przyszło do głowy, że może zapach ludzkiego mięsa spowodował masowe "zmartwychwstanie", ale to nie może być prawda, bo inaczej wracali by do życia za każdym razem, gdy ktoś przychodził odwiedzić zmarłych krewnych. Rozmyślania Am zostały przerwane przez stwory, które postawiły ją na nogi i przywiązały do drzewa. Pozostali zaczęli rozpalać ognisko. Cholera, a co jeśli mnie ugotują?! Niech je szlag, pewnie zachciało im się ciepłego posiłku. Ku przerażeniu dziewczyny, truposze zaczęły też układać drewno pod jej stopami. Ciężkimi krokami, zostawiając za sobą ślady jakiejś gęstej mazi, zbliżał się największy z hordy. W ręku trzymał niewielkie pudełeczko. Prawdopodobnie z zapałkami. Zombiak uśmiechnął się złowrogo i odpalił jedną zapałkę, po czym rzucił ją na stos drewna pod stopami dziewczyny.
-NIEEEE, POMOOOOCYYYY!!!! -krzyczała jak najgłośniej mogła. Źrenice dziewczyny gwałtownie rozszerzyły się pod wpływem strachu, a serce zaczęło bić w nienaturalnie szybkim tempie. Zaczęła się szamotać mając nadzieję, że któraś z lin pęknie. Łzy popłynęły po policzkach. Więc tak umrze. Ogień dotarł do jej stóp. Poczuła jak parzy skórę. Najgorsze było to, że wciąż zachowywała przytomność. Czuła jak jej ciało, centymetr po centymetrze umiera, a właściwie to zmienia się w popiół. Płomienie coraz szybciej się rozprzestrzeniały.  Niewyobrażalny ból. Skóra kawałek po kawałku płonęła. Potem ogień dotarł do kości. Amelie już nie miała siły płakać. Prawie cała się paliła, ale wciąż była świadoma tego co się dzieje. Błagała, aby śmierć nadeszła jak najszybciej. Nie chciała dłużej cierpieć. W oddali dostrzegła chłopaków, którzy biegli w jej stronę.  Krzyczeli coś, jednak ona nie słyszała. Kształty zaczęły się rozmywać.  Am uroniła ostatnią łzę. Prosto w płomienie. Ostatnie o czym pomyślała to to, czy ktoś za nią zatęskni. Potem już nie było nic.
 *************************


30 min wcześniej....
-Giń, skurczybyku.- darł się Loki przepoławiając głowę umarlaka. Ze środka czaszki wypłynęły pozostałości mózgu.
-Grenn, dawaj płytę i rozgniatamy bydlaka! - anioł na zawołanie przybiegł, trzymając w ręku ich narzędzie do tworzenia zombiopapki. Kłamca unieruchomił drżące w agonii ciało, a chłopak położył płytę nagrobną na trupa i docisnął z całej siły. Krew eksplodowała na wszystkie strony. Gdy podnieśli miażdżarkę, na ziemi spoczywały już tylko pozostałości kości, które bardzo ciężko jest zgnieść.
-Dobra robota, wspólniku.- Grenn i Loki przybili high five.
Thorowi też szło świetnie i szybciej niż chłopakom, gdyż miał 2w1 (miażdżarkę i zabijarkę) w postaci Mjöllnira. Gdy wymordowali wszystkie zombie nastąpił okrzyk radości.
-Fuck yeaaah jesteśmy master killerami.- wszyscy przybili sobie żółwiki. Kiedy myśleli, że to już koniec zauważyli w oddali jeszcze jednego żywego trupa. Co prawda ten wyglądał bardziej ludzko, ale uznali, że to taki kamuflaż.
-Kto bierze go na siebie?- Grenn skinął głową w stronę kuśtykającego potwora.
-Ja z chęcią się jeszcze pobawię. To jak gra komputerowa, tylko że na żywo- Loki wziął dwa ostre krzyże i puścił się biegiem w stronę zombie. W momencie gdy wziął zamach, żeby zadać śmiertelny cios, zombie przemówił.
-Niee, jestem człowiekiem, a to mój kostium halloweenowy! Słyszysz?! To tylko przebranie. Nie chcę nikogo skrzywidzić.- zombiak miał ludzki głos. Oddychał bardzo nierówno, a rozbiegane oczy nie mogły skupić się na jednym punkcie. Był przerażony.
-Inteligentna z ciebie poczwara, ale nie ze mną te numery. See you in hell.- Kłamca wbił oba krzyże w pierś trupa. Ten wydał ostatni stłumiony krzyk, po czym jego ciało zesztywniało i osunęło się na ziemię.
-Loki, idioto, co Ty zrobiłeś?!- darł się Thor
-To nie był zombie debilu, tylko człowiek!- wtórował blondynowi Grenn. Dobiegnięcie do Kłamcy i teraz już prawdziwego truchła zajęło chłopakom kilka sekund.
-Jak to nie zombie? Ten po prostu był wyjątkowo inteligentny i przebiegły. Skubaniec na litość mnie chciał brać- odparł pewnie chłopak.
-No na pewno inteligentniejszy niż ty- rzucił Grenn z wściekłością. Thor przykucnął przy nieboszczyku i dotknął skóry jego głowy. Tak jak myślał- maska. Jednym ruchem ściągnął ją z twarzy człowieka. To co zobaczyli wywołało u Grenna euforię.
-A ty co? Kolejny nienormalny.- Blondyn posłał mu spojrzenie pt. "Z jakimi wariatami ja żyję".
-Loki, od dziś cię uwielbiam. Zabiłeś Steva Rogersa- Kapitana Amerykę! - uradowany anioł podbiegł do zdezorientowanego Kłamcy i uściskał go z radości.
-Kto to Kapitan Ameryka? - spytali równo bracia.
-Największy idiota wśród Avengersów.- wyjaśnił chłopak.
Asgardczycy dalej nie rozumieli i wpatrywali się w niego z niemałym zdziwieniem.
-Pożyczę wam komiksy. W każdym razie to żadna strata, że zginął. Wręcz przeciwnie, ludzkość tylko na tym zy... - Grenn urwał w połowie słowa, gdyż w oddali dostrzegł chmurę gęstego dymu. Ktoś coś palił. A raczej kogoś. Taki zapach wydziela się tylko przy palącym się ludzkim ciele. Thor i Loki również zauważyli.
-Zaraz, gdzie jest Amelie? - chłopak przeraził się, gdy spostrzegł, że nigdzie jej nie ma.
-O Boże... Szybko. - Chłopcy biegli ile sił w nogach. Anioł miał łzy  w oczach. Ona umrze, do tego przez niego. Nie dopilnował jej, miał jej pomóc. Niee, moja biedna, mała, Am. Byli coraz bliżej. Dziewczyna była przywiązana do drzewa, a wokół niej stało pięcioro zombie. Jej ciało stało w płomieniach. Ich wzrok spotkał się na chwilę. Oczy miała przepełnione cierpieniem. Uroniła ostatnią łzę, a potem twarz zniknęła, pochłonięta przez języki ognia.
-Nieeeeeee! - wydarł się w rozpaczy. Wpadł w obłęd. Mordował wszystkie potwory po kolei najbrutalniej jak tylko się dało. Zmiażdżył je na krwawą masę. Nawet kości zostały rozdrobnione. Nie mógł uwierzyć, że ona nie żyje. Teraz, kiedy się zaprzyjaźnili, kiedy wszystko zaczęło wychodzić na prostą. Życie jest okrutne.
-I po co chciałaś tu przychodzić idiotko.- oczy chłopaka się zaszkliły. Skierował wzrok do góry, bo inaczej by się rozpłakał. A on nie może pozwolić sobie na słabość.
-Chłopaki, idziemy stąd, nic tu po nas.- powiedział do swoich towarzyszy, nawet na nich nie patrząc. Ruszył szybkim krokiem, nie oglądając się za siebie. Loki i Thor nie wiedzieli co o tym myśleć.
-Chyba czas znaleźć jakiś portal do Asgardu.- wychrypiał blondyn. Widać było, że przejął się tym, co się wydarzyło.
-Chcieliśmy się tylko zabawić, a przeżyliśmy przedsmak apokalipsy zombie.- wydukał Loki. Chłopak dalej był w szoku.
-Idziemy do domu- bracia ostatni raz spojrzeli na resztki ciała Amelie i ruszyli w stronę wyjścia.
************************************************************************************

Rozdział beznadziejny, ale obiecałam coś specjalnego na Halloween, to wstawiam. Jak zauważyliście pojawiły się też postaci z mojego bloga ( greeneyesoftheliar.blogspot.com), co było pomysłem Thunder Wolf.  Wydarzenia przedstawione w tym  odcinku nie mają wpływu na fabułę obu blogów. Pojawia się motyw zombie oraz śmierci kojarzącej się z jutrzejszym Świętem Zmarłych. Wszystko przeplatane słabym humorem. Cóż, mówi się trudno. Miało być super, a wyszło trochę kijowo, ale zapraszam do czytania. Może komuś się spodoba. Jeszcze raz przepraszam, za ten rozdział, ale po prostu dziś nie mam dobrego dnia. Pierwszy raz się tak rozpisałam pod postem.  Szok.
Pozdrawiam, Green Liar.


  ************************************************************************************

Sniff... Sniff... I smell bullshit :D pomysł był wspólny, a rozdział mi się podoba. Stop it. 

Thunder






niedziela, 19 października 2014

Rozdział 3

-Loki. Loki! Obudź się. - wymamrotał Thor z twarzą wciśniętą w poduszkę. Jego brat podniósł głowę i spojrzał na niego zza potarganych włosów.
-Hm?
-Która jest godzina?
-Nie mogłeś sam sprawdzić? Dupek. Za pięć ósma. - Loki walnął się z powrotem do snu. - Zaraz... za pięć minut zaczynają się lekcje.
Obaj nastolatkowie wywlekli się z łóżek.  Tyra nie było już w pokoju, czyli poszedł na lekcję bez budzenia ich. 
-Czy nie ma jakiejś zasady bro code która o tym mówi? - zapytał Loki.
-Nie, ale rób co chcesz.
Biedny Tyr. Loki nie podaruje mu czegoś takiego.
Loki i Thor wpadli do sali w której toczyły się zajęcia. Wszyscy uczniowie stali, opierając się o ściany, dziewczyny po jednej stronie, faceci po drugiej. Na środku ulokowała się Chang'e.
-Witam, witam. - zaświergotała wesoło. - Macie szczęście, chłopcy. Jeszcze nie zaczęliśmy zajęć. Ustawcie się obok innych. Teraz dobiorę was w pary.
Chang'e zaczęła chodzić i przyglądać się każdemu z osobna.
-Horus? - Thor trącił chłopaka stojącego obok niego - Na jakiej lekcji jesteśmy?
-Maniery i etykieta. Zapewne pożygamy się z nudów, ale mamy pracować z laseczkami.
-Nie żebym narzekał, ale po co w parach?
-Taniec. Czy ty to rozumiesz? Taniec. - Horus wydawał się szczerze przerażony. - Nigdy jeszcze nie tańczyłem. Ciekawe kogo mi przydzielą.
-Horus. - Chang'e podeszła po nich kiedy rozmawiali. - I Artemida.
 Thor zauważył spojrzenie Lokiego, kiedy dziewczyna podeszła do chłopaka i uśmiechnęła się lekko. Cholera, a już zaczynał lubić Horusa. Teraz ich stosunki na zawsze będą pogorszone przez jego brata wiecznie wkurzonego za decyzję nauczycielki.
-Thor. Bastet.
 Chłopak rozejrzał się po sali i zauważył czarnowłosą dziewczynę z ogromną ilością biżuterii zmierzającą w jego stronę. Miała na sobie prostą koszulę i jeansy. Kiedy podeszła bliżej Thor zauważył... ogon?! wystający z tyłu jej spodni.
-Hej. - brzmiała jak osoba która zawsze dostaje czego chce, jednak chłopak nie miał jej tego za złe. Spotkał już wielu takich ludzi / czy też nieludzi /  i niestety on sam oraz jego brat również się do nich zaliczali.
Zlustrował dziewczynę od stóp do głów. Goddamnit, doskonale już wiedział do kogo się dobierze jeżeli nie uda mu się zaciągnąć Afrodyty do łóżka.
-Hej. - odezwał się w odpowiedzi. - Miło cię poznać.
-Loki. - zaszczebiotała nauczycielka - I Scylla.
A, więc jego brat dostał dziewczynę z którą byli w lesie. Zaraz, czy Horus przed chwilą posłał Lokiemu identyczne spojrzenie jakim przed chwilą obdarzył go Kłamca? Coś tu się święci.  Thor rozejrzał się po sali. Tyr dostał dziewczynę, którą Gromowładny już kiedyś widział... hm...to chyba ta z którą jego współlokator spał pierwszej nocy. Afrodyta była w parze z Wulkanem, którego Thor poznał kiedyś na jakimś debilnym spotkaniu w Asgardzie.
-A teraz będziemy uczyć się TAŃCZYĆ! - wykrzyknęła uradowana Chang'e.
Thor rzucił okiem na Horusa, który nagle zbladł. Zachowywał się jakby to właśnie taniec był najgorszym potworem z jakim przyjdzie mu się kiedykolwiek zmierzyć.

-Ale się zmachałem. - odezwał się Loki kiedy czekali na kolejną lekcję. - Patrz, idzie nasza ulubiona nauczycielka. - chłopak wskazał na Dolores przedzierającą się przez tłum uczniów
-Słyszałem - odezwał się Tyr - że ona jest vicedyrektorką.
-Czyli jest prawą ręką Zeusa? 
-Założę się, że bardzo dosłownie. - powiedział Thor. Nie był pierwszą osobą sugerującą, że pomiędzy Wyrocznią a dyrektorem było coś więcej.
-Dude, przecież on ma żonę. - oburzył się Tyr.
-A ty co, bóg wierności? Taaaak, na pewno wszystkie dzieci Zeusa są z prawego łoża.- Kłamca zlustrował wzrokiem wszystkich "greckich" uczniów, którzy zbili się w gromadę.
-Ej no - wtrącił Thor - przecież żadne z nich nie nosi nazwiska Snow.
W tym momencie usłyszeli gong na lekcję. Nagle przy drzwiach sali zmaterializował się Alien, jak zwykle w nienagannym garniturze.
-Wejść. - jak zwykle cudownie rozmowny.
 Klasa wparowała do pomieszczenia, jak zwykle rozgadana i chaotyczna. Wszyscy zajęli miejsca w podwójnych ławkach. Thor wbił do Horusa, dzięki czemu miał doskonały dostęp do Afro, siedzącej przed nim, zaś Loki próbował dostać się do Artemidy, ale, stratowany przez jakiegoś chłopaka, nie zdążył i poszedł na sam tył. Przysiadła się do niego brązowołosa dziewczyna.
-Oho. - szepnął Horus do Thora - Loki ma tak bardzo przesrane. To Izzy, moja siostra.
Nauczyciel stojący na środku chrząknął głośno, przywołując wszystkich do porządku.
-Na imię mam Terminus. Na moich lekcjach będziecie uczyli się o innych światach i religiach. - Czyli ksywka od Lokiego się nie przyjmie. Terminator ma więcej sensu.
-Czy nie uczymy się tego samego na lekcjach z profesor Dolores? - odezwała się Izyda.
Gdyby spojrzenia mogły zabijać, dziewczyna leżałaby już trupem zarówno przez Terminatora, jak i przez Lokiego, który próbował uciszyć ją zanim palnie jakieś głupstwo.
-N i e. - wycedził nauczyciel - Tam poznacie nowe religie. Tutaj nauczycie się czegokolwiek na temat swoich własnych. Egipt, kraje skandynawskie, Grecja, Rzym i inne.
I zaraz potem rozpoczął się wykład. Fuck, kto na pierwszej lekcji robi lekcję? Thor słuchał przez pierwsze dwie... sekundy. Co jakiś czas próbował skupić się na wykładowcy, jednak monotonny głos Terminatora i jednostajny sposób prowadzenia lekcji to uniemożliwiały. Z tyłu klasy cały czas słychać było jakąś paplaninę, więc chłopak spojrzał w tamtą stronę. Siostra Horusa non stop nadawała, nie zrażając się tym, że Loki opierał głowę o ławkę i co jakiś czas przywalał sobie nią face... tabla?
Nauczyciel ciągnął lekcję, zupełnie nie przejmując aię absolutnym brakiem zainteresowania klasy.
Kiedy łaskawie zabrzmiał gong, klasa poderwała się do wyjścia. Terminus uśmiechnął się lekko, normalnie impossible że umie, i dodał złowieszczym głosem:
-I z tego będzie kartkówka na następnej lekcji.
What. What. What. Trzeba załatwić sobie notatki od kogoś. Kto mógł słuchać? Hm, może Atena? Tak, ona na 100%.
Chłopacy wrócili do pokoju.
-Co, dzisiaj bez żadnej imprezy? No wiecie co, jak nas nie ma to się dzieją rzeczy, a jak wracamy to cisza? - oburzył się Loki.
-Spoko, bracie, jest jeszcze czas. Nie każdej nocy musi być impreza, chociaż nie mówię, że bym pogardził.
-Jakby co to wychodzę teraz. Mam kogoś na oku i chętnie ją teraz odwiedzę. - odezwał się Tyr. - Wracam za jakąś godzinę.
-Ta, może jeszcze za dwie. - wyrwało się Lokiemu. Nadal był wkurzony za to, że chłopak ich rano nie obudził.
-No wiesz, Loki?
-No właśnie, chłopak ma problemy z rozpinaniem staników, a ty się z tego nabijasz. - Thor uśmiechnął się szyderczo.
Tyr zatrzasnął drzwi , zagłuszając dźwięk perfekcyjnej high five, którą wymienili bracia.
-I jaki jest twój plan? - zapytał Gromowładny. - Nie wierzę, że skończy się na kilku docinkach.
-Powiedzmy, że obaj panowie będą przekonani, że osoba, z którą chcą uprawiać seks, jest nieco innej płci niż oczekiwali. O czym oczywiście dowiedzą się w ostatnim momencie.
-Kogo jeszcze tak okrutnie pokarałeś? - zaśmiał się chłopak.
-Hahaha, to już moja tajemnica.
Cholera, Thor miał złe przeczucia. Oby tylko Loki nie zaprzepaścił ich szans na przyjaźń z kimkolwiek. 





Thunder

poniedziałek, 13 października 2014

Kilka zmian

Mały update: zapraszamy na stronę "Bohaterowie", gdzie możecie zobaczyć jak wyobrażamy sobie postacie występujące w naszym opowiadaniu.Zawiera ona zarówno fanarty, jak i zdjęcia celebrytów (i nie tylko), gdyż Green chciała normalnych ludzi, ja rysunki - więc kompromis.

Ponadto zapraszamy do komentowania. Można już dodawać komentarze jako anonimowy użytkownik, co wcześniej nie było możliwe.

Miłego dnia :D


Thunder

piątek, 10 października 2014

Rozdział 2



-Hrrr...AphrrrhrRRRRR..
Lokiego obudziły dziwne odgłosy.
-Fuck, nawet nie można się wyspać w tym zasranym lesie..- Loki otrzepał się i ruszył na poszukiwanie źródła dźwięku.
-Obiekt wydający niepożądane dźwięki musi być niedaleko...-Chłopak zaczął analizować sytuację. Krążył w okolicach ich miejsca spoczynku i nasłuchiwał skąd dochodzi hałas. -Może w lesie jakiś zwierzak niedźwiedziopodobny uciął sobie drzemkę?- zaczął zmierzać w głąb lasu, ale im bardziej się oddalał, tym odgłosy były mniej słyszalne. Loki wrócił do śpiących przyjaciół, gdyż uświadomił sobie, że to któreś z nich może tak głośno chrapać. Podchodził do każdego po kolei i nasłuchiwał. Od razu wykluczył Aresa, który drzemał w zupełnie innym miejscu. Zostali Thor, Artemida, Afrodyta i Scylla.
- Pewnie to mój brat.. Nawet podświadomie nie pozwala mi się wyspać.- Chłopak podszedł do śpiącego Thora, ale okazało się, że to nie on jest źródłem hałasu. Ku zdziwieniu Lokiego okazało się, że sprawcą jego przedwczesnej pobudki jest Afrodyta.
-Taka ładna, a jaka prostacka. - zadrwił. - Dobra koniec tego spania.. Pobudka jełopy!!!- krzyknął na całe gardło.
-Aaaa, zgłupiałeś, po jaką cholerę budzisz nas w środku nocy- pomstował zaspany Thor.
-Och, braciszku... Spostrzegawczość nigdy nie była Twoją mocną stroną. Jakbyś nie zauważył już świta, a poza tym to wszystko wina Twojej przyszłej laski.. Afro charczała przez sen głośniej nich stado niedźwiedzi.- Loki uśmiechnął się ironicznie, a Afrodyta w tym samym czasie spaliła buraka.
-To nie moja wina, że mam problemy z zatokami- odparowała oburzona dziewczyna.
-No już się tak nie złość, bo złość piękności szkodzi- ponownie dogryzł jej zielonooki.
Afrodyta jeszcze mocniej poczerwieniała ze złości, ale zrezygnowała z wdawania się w słowne gierki, gdyż wiedziała, że z kłamcą nie wygra.
-Nie kłóćcie się już! Lepiej znajdźmy drogę powrotną do szkoły- po raz pierwszy odezwała się Scylla.
-Neith ma rację, ruszcie leniwe tyłki i w drogę!- krzyknął Thor. Ci którzy jeszcze byli zbyt zaspani, żeby się podnieść z ziemi niechętnie zwlekli się z posłania.
-A tak w ogóle to gdzie jest Ares?- spytała Artemida i zaczęła się rozglądać w celu zlokalizowania chłopaka.
-Nie wiem, kiedy się obudziłem, a właściwie zostałem obudzony, to ten palant jeszcze tam siedział.-Loki wskazał na miejsce spoczynku Aresa.
-Mimo, że nie darzę go sympatią, to nie możemy wrócić bez niego.- rzekł Thor. Nie musieli jednak daleko szukać. Usłyszeli przeraźliwie głośny ryk, a zaraz potem bitewne okrzyki chłopaka.
-Zaraz rozwalę Cię ty gnido. A masz!- Ares bezskutecznie próbował pokonać rozwścieczoną chimerę. Z boku wyglądało jakby chłopak machał mieczem na oślep, gdyż chimera poruszała się tak szybko, że zanim zdążył ją ugodzić, ta zmieniała swoje położenie.
Grupa nastolatków ruszyła biegiem w stronę źródła dźwięku. Gdy dotarli na miejsce ich "kolega" mocno obrywał.
-Musimy mu pomóc!- Krzyknęła przerażona Scylla.
-Po co? Zasłużył sobie na to, przecież to przez niego spaliśmy w tym lesie pełnym robali i innego obrzydlistwa. A jak chimera go załatwi to przynajmniej będzie o jednego debila mniej.- powiedział złośliwie kłamca.
-Idiota.- burknęła Afrodyta.
-Mądra niedźwiedzica się odezwała-odpyskował chłopak.
-Zachowujecie się jak dzieci. Nasz przyjaciel zaraz zginie, a wy ciągle sobie dogryzacie!- warknęła oburzona zachowaniem przyjaciół Artemida.
-Jeśli zaraz czegoś nie zrobimy, to będziemy mogli zbierać Arka z podłogi.- zauważył jak zawsze bystry Thor. Mimo to nie ruszył się z miejsca.
-Thank you captain obvious.- Loki parsknął śmiechem.
-Skoro już zauważyliśmy, że przegrywa i potrzebna mu pomoc to może zrobimy coś więcej niż przyglądanie się i bawienie w komentatorów?!- krzyknęła Scylla. Na dźwięk jej okrzyku wszyscy podskoczyli, a dziewczyna ucieszyła się, że jedną z jej zalet jest mocny, donośny głos.
Thor pierwszy pobiegł pomóc Aresowi.
-Łooo, ale bydle- wymamrotał pod nosem.
Chimera faktycznie wyglądała dość przerażająca. Potwór z głową lwa, ciałem kozła i ogonem węża to nie lada wyzwanie dla nastoletnich bogów. Arko już ledwo dychał próbując dogonić stwora, który bawił się z nim w kotka i myszkę. Dla obserwatora sytuacja wyglądała dość zabawnie, pomijając fakt, że właśnie potwór próbował przypalić Arciowi dupę. W końcu chłopak oberwał płomieniem w ramię. Zaczął przeraźliwie krzyczeć. Aż uszy bolały od jego wycia. Odgłosy które wydawał przypominały pisk plastika, któremu właśnie złamał się paznokieć.. ewentualnie głos kogoś kto właśnie przechodzi mutację. Thor stwierdził, że to właściwy moment, aby dołączyć się do jakże emocjonującej bitwy. Blondyn zaczął energicznie machać Mjolnirem Nastąpiła gwałtowna zmiana pogody. Niebo zrobiło się czarne. Po chwili dało się słyszeć grzmoty, a następnie pojawiły się błyskawice. Thor podniósł młot i zebrał błyskawice. Następnie skierował broń w stronę chimery. Piorun trafił poczwarę między oczy. Stwór z hukiem upadł tworząc w ziemi niemałą dziurę. Stworzenie przez chwilę wiło się w agonii po czym zapadło w wieczny sen.
-Debilu po co się wtrącałeś?! Poradziłbym sobie!- wrzeszczał pan urażona duma.
-Faktycznie radziłeś sobie świetnie... Sorki Aro, że uratowałem Ci życie..- powiedział Thor dusząc się ze śmiechu.
-Thor to było niesamowite! Świetnie walczysz!- Afro podbiegła do blondyna i rzuciła mu się na szyję.
-Wiem o tym.. jeśli chcesz to możesz się przekonać w czym jeszcze jestem świetny..- szepnął chłopak tak, żeby tylko Afrodyta go słyszała.
-Może chcę..- dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
-Chyba zaraz rzygnę tęczą- powiedział zdegustowany Loki.
-Dobra zbieramy się do szkoły, chyba pamiętam którędy trzeba iść!- zawołała Artemida. Nastolatkowie ochoczo ruszyli w stronę szkoły. 
                                                      


                                                                      ***


                  Thor i Loki nie spodziewali się co po powrocie zobaczą w swoim pokoju...


          Kilka godzin wcześniej


    Uroczystość powitalna skończyła się kilka minut po 19. W drodze do pokoju Tyr zastanawiał się jak spędzić wieczór. Na pewno nie zamierzał umrzeć z nudów. Loki i Thor chociaż mieli jakąś rozrywkę. Co prawda nocowanie w lesie nie było szczytem marzeń młodego boga, to i tak zazdrościł współlokatorom tego, ze przynajmniej mają jakieś zajęcie. Na dodatek mają okazję wyrwać jakąś fajną laskę... Ci to zawsze mają szczęście. Zrezygnowany zaczął szukać klucza do pokoju. Próbował wyciągnąć kluczyk z kieszeni ciasnej szaty wyjściowej. Bezskutecznie.

-Fuck! Do diabła z tymi ciasnymi portkami!-zaklął zdenerwowany chłopak.
 Musiał się nieźle nagimnastykować, żeby wyciągnąć pożądany przedmiot. Zajęło mu to dobre 10 minut.
-Mam cię skurczybyku.- powiedział zmachany Tyr i otworzył drzwi. Pierwsze co zrobił, to przebrał się w wygodne ciuchy a obcisły i "elegancki" shit wrzucił na samo dno szafy. 
-Obym już nigdy nie musiał tego zakładać. W tym stroju wyglądałem jak superman. Serio, a nikt nie lubi supermana, bo to idiota.
 Głębokie rozważania Tyra zostały przerwane przez głośne pukanie do drzwi.
-Czego?
-Siema stary!-zawołał uśmiechnięty Amor, ignorując opryskliwy ton głosu kolegi. - Masz jakieś plany na wieczór?- spytał blondyn i znacząco poruszał brwiami.
-Spadaj pedalcu!- krzyknął zniesmaczony Tyr. Swoją reakcją spowodował niepohamowany atak śmiechu Amora.
- Ha...haa poczucie humoru nigdy nie było twoją mocną stroną. HAHA, aa, mój brzuch, haha, nie wyrabiam- chłopak zataczał się po całym pokoju. -Chodziło mi o to czy nie zorganizujemy jakiejś małej imprezki. Wiesz, jak za dawnych czasów.-zaproponował rozentuzjazmowany przyjaciel.
Chłopakom w przeszłości zdarzało się ostro imprezować. Byli kumplami od kielicha i podrywania panienek, w czym często rywalizowali. Niestety podboje Tyra prawie zawsze były nieudane. Jego przyjaciel natomiast miał prawdziwaydar do flirtowania z dziewczynami. Wystarczył jakiś bajerek i panna już była jego. Strasznie zazdrościł tego przyjacielowi i przysiągł sobie, że kiedyś odbije Amorowi dziewczynę. Na razie jeszcze mu się to nie udało, ale kto wie... Jeżeli chodzi o picie to Tyr miał zdecydowanie mocniejszą głowę. Przyszły bóg miłości już po kilku drinkach przestawał kontaktować. Słaba głowa do alkoholu nie zniechęciła go do melanży, ale każda impreza kończyła się ogromnym kacem oraz bonusowym mindfuckiem podczas przeglądania kompromitujących zdjęć na godbooku. Po sweet 16  Lokiego wstawili filmik jak Amor biega z tamponami w nosie i krzyczy, ze urosły mu wąsy. To nie wszystko. Wstawili mu na profilówkę fotkę jak położył sobie na czoło butelkę po whiskey i udawał jednorożca. Nie odzywał się do nich przez tydzień.
-Dobrze kombinujesz frajerze! Możemy zrobić party u mnie, bo Loki i Thor wybyli na noc do lasu- rozweselił się chłopak.
-Perfecto!- Amor klasnął w dłonie z zachwytem.
-Dobra to ja lecę zaprosić gości, zorganizować alko, boskie zioło i inne, a ty ogarnij trochę ten burdel i wybierz jakąś muzykę.- rzucił blondyn wybiegając na korytarz. 
Tyr rozejrzał się po pokoju. Mimo pierwszego dnia, testu białej rękawiczki by nie zaliczyli, ale nie było też ogromnego bałaganu. Tyr jeszcze raz przyjrzał się pomieszczeniu. Jego wzrok zatrzymał się na zawalonych ubraniami łóżkach współlokatorów.
-Wystarczy wrzucić ich ciuchy do pokoju, schować walizki, trochę pozamiatać i będzie ok.- stwierdził chłopak podchodząc do łóżka uginającego się pod ciężarem bagażu Thora.
Gdy uporał się z porządkami, rozpoczął wybór piosenek na dzisiejszy melanż. Całe szczęście, że zabrał prawie wszystkie płyty. 
-Hmm, co my tu mamy...- chłopak zaczął przeglądać swoją muzyczną kolekcję.
-To będzie idealne- spośród kupy płyt wygrzebał swoją imprezową składankę. Na płycie znaleźli się tacy wykonawcy jak AC/DC, Motorhead, Kiss, Ozzy Osbourne, Gus N' Roses, Scorpions, Alice Cooper i wiele innych. Epicki melanż się zapowiada...-uśmiechnął się na myśl o nadchodzącym wieczorze.
                       
                             ***
       
        20.30- pokój Tyra oraz nieobecnych Lokiego i Thora.

-Stary, jesteśmy mistrzami-stwierdził Amor przyglądając się ich dziełu. Z sufitu zwisała kula dyskotekowa, ale nie taka kiczowata jak na wiejskich potańcówkach. Właściwie to nawet nie była kula, tylko piorun. Błyskawica stanowiła jedyne oświetlenie, ale za to jaaakie. Na ścianach odbijały się srebrne, złote i czerwone refleksy  również w kształcie piorunów, oczywiście mniejszych. Amor skołował mnóstwo alkoholu. Chyba były tam wszystkie rodzaje, od whisky przez burbona, po szampana. Za barem stały dwie dziewczyny ubrane w koszulki AC/DC, czarne szorty i lity z ćwiekami. Cwaniak nawet postarał się o ładne barmanki. Tyr uśmiechnął się i zaczął obmyślać jak poderwać jedną z nich... albo obie. Przed ogromną szafą gospodarze postawili równie okazałe głośniki. Ich lokalizacja w tym miejscu była celowa. Wieża za zadanie miała nie dopuścić do otwarcia się drzwiczek oraz gigantycznego wyrzutu ubrań. Gości było sporo jak na niezbyt duże lokum. Przyszły bóg miłości zaprosił około 30 osób, oczywiście samych popularsów oraz tych najbardziej wpływowych. Impreza była tematyczna, a mianowicie typowe rock party, dlatego wielu chłopaków było ubranych w skórzane kurtki i t-shirty z "zespołami". Dziewczyny miały na sobie przeważnie dopasowane sukienki, ramoneski i ciężkie buty na obcasie.

O 21 impreza rozkręciła się na dobre. Mimo, że zabawa trwała dopiero pół godziny, to Amor był prawie pijany. Tyr pomyślał, że to dobra pora na mały zakład z kumplem.
-Stary, co powiesz na mały zakładzik?- powiedział wyzywająco do Amora, który całkowicie zignorował jego pytanie. Był zbyt zajęty bajerowaniem jakiejś blondyny. -Am, słyszałeś?- krzyknął głośniej poddenerwowany chłopak. Tym razem również przyjaciel nie zaszczycił go nawet spojrzeniem. -Co z tobą chłopie, ogłuchłeś?!- dopiero teraz podchmielony blondyn zauważył kumpla.
-Co jest, ziom?- spytał z niepokojącym uśmiechem. Pewnie znowu przesadził z boskim ziołem. Ten facet ewidentnie nie nadaje się do używek.
-Może jakiś mały zakładzik, jak za starych dobrych czasów?- zaproponował ponownie.
Amor znowu zaśmiał się głupkowato.
-Hahahaha, jasne, znowu wygram, frajerze- chłopak sięgnął po butelkę Jacka Danielsa. Trunek jednak był za daleko i przewrócił się na barek rozbijając przy tym kilka kieliszków.
Tyr na widok przyjaciela leżącego na stole i mokrego od mieszanki najróżniejszych alkoholi wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
-Niech to szlag- przeklął blondyn i rozpoczął nieudolne próby wstania ze stołu. Po kilku minutach w końcu mu się udało
-Mission completed- powiedział z dumą po czym posłał Tyrowi spojrzenie w stylu "I'm the master of the world". Na jego koledze nie zrobiło to żadnego wrażenia. Cały czas próbował stłumić śmiech.
-Skoro tak bardzo chcesz się ze mną założyć, to jeśli pierwszy wyrwiesz tamtą laskę -wskazał na brunetkę stojącą przy wieży- to będę ci prał ciuchy przez tydzień. Jeśli ja wykonam zadanie jako pierwszy, to ty będziesz prał moje ubrania. Pamiętaj, kaszmirowych rzeczy nie można prać w wysokiej temperaturze. -posłał Tyrowi złośliwy uśmieszek i chwiejnym krokiem udał się na podbój.
 -Chyba ty będziesz prał mi rzeczy, pamiętaj nie wrzucaj moich glanów do pralki!- krzyknął za odchodzącym Amem. Cholera, że też nie mogłem wymyślić lepszego pocisku... Spokojnie, nie denerwuj się, tym razem pokażę temu nadętemu bufonowi- chłopak wziął kilka głębokich wdechów i również ruszył na misję.
Tyr stanął kilka metrów od brunetki bajerowanej przez przeciwnika. Zachowywał się jak profesjonalista - popijał drinka i udawał, że wcale nie próbuje podsłuchać ich rozmowy. Od czasu do czas spoglądał w tamtą stronę badając poziom upojenia alkoholowego kolegi. Moja jedyna nadzieja w tym, że za chwilę zaliczy zgona - pomyślał nerwowo przestępując z nogi na nogę. Gdy Amor w najlepsze flirtował z dziewczyną, jego przeciwnik obciął ją wzrokiem od góry do dołu. Nastolatka miała na sobie czerwoną dopasowaną sukienkę do połowy uda, ramoneskę z ćwiekami i wysokie czarne szpilki. Włosy układały się w miękkie fale, a jej jedyny makijaż stanowiły rzęsy delikatnie pociągnięte tuszem. Nagle Tyr zauważył, że kumpel niepokojąco się chwieje, a wyraz jego twarzy świadczył o tym, że właśnie urwał mu się film. Amor ostatni raz mocno się zatoczył i runął do przodu wprost na swoją rozmówczynię. Zaliczył przy tym ogromną wtopę, gdyż twarzą zarył w biust dziewczyny. Brunetka odskoczyła od niego jak oparzona, co spowodowało, że blondyn upadł twarzą na podłogę. Wszyscy zaczęli się śmiać wniebogłosy. Za dwa tygodnie biedaczek może spodziewać się epickich zdjęć na godbooku z sobą oraz biustem podrywanej dziewczyny w roli głównej.
Tyr momentalnie wykorzystał szansę i podbiegł do dziewczyny. Chłopak w końcu dotrzymał złożonej sobie przysięgi i poderwał panienkę, na którą Am też miał ochotę.
-Hej mała, może masz ochotę na jakiegoś specjalnego drinka?- zagadał trochę pewniej niż zwykle podczas rozmowy z przedstawicielkami płci przeciwnej.
-W sumie czemu nie. Ale zgadniesz na jaki trunek mam ochotę.- uśmiechnęła się zadziornie dziewczyna.
-Stoi.- złapał dziewczynę w talii i zaprowadził do barku.
-No to zaczynaj.- usadowiła się wygodnie na barowym krzesełku i czekała na propozycję Tyra.
Cholera skup się, na co taka dziewczyna mogłaby mieć ochotę?- myślał gorączkowo chłopak. Wygląda na osobę bardzo pewną siebie.. Taka dziewczyna z pazurem. Czyli na pewno wszystkie słabe drinki odpadają. Jeszcze raz dokładnie przyjrzał się brunetce. Jego uwagę przykuła krwistoczerwona sukienka. Już chyba wiem na co masz ochotę, mała.
-Poproszę dwa razy Krwawą Mary!
-Robi się. -odpowiedziała barmanka i zaczęła przygotowywać drinki. Tyr czekał w niepewności na to co powie jego towarzyszka.
-Brawo! Nie sądziłam, że zgadniesz.- powiedziała dziewczyna, nie kryjąc zdziwienia.
-Może zdradzisz mi jak do tego doszedłeś?- powiedziała sącząc drinka, którego przed chwilą podała im barmanka.
-Tajemnica zawodowa.- uśmiechnął się triumfalnie.- Piękna, może powiesz mi jak masz na imię?
-Nie powiem.- uśmiechnęła się tajemniczo. -Gorąco tu, nie sądzisz?- zdjęła skórzaną kurtkę i powiesiła ją na oparciu krzesła. Tyr nie mógł oderwać wzroku od jej..."oczu". 
Dziewczyna doskonale wiedziała jak owinąć sobie faceta wokół palca. Odgarnęła włosy na jedną stronę, bardziej wypięła biust i założyła nogę na nogę. Ten trik zawsze działa. Chłopak prawie ślinił się na jej widok.
-To... to... może po...pokażę Ci... łazienkę?- "Brawo, jesteś idiotą. Jąkasz się na widok dziewczyny. Serio łazienkę... debil. Mentalny facepalm"
-Chętnie.- odpowiedziała dziewczyna z zalotnym uśmiechem. Można się domyślić jak sprawy potoczyły się dalej...
                    

                           ******

 
    Obecnie

-Co za syf!- wrzasnął zszokowany Thor.

-Widać nasz współlokator wykorzystał wolny pokój i nieźle się zabawił- Loki jak zwykle miał na wszystko wywalone.
  Lokum chłopaków faktycznie wyglądało tragicznie. Wszędzie walały się butelki po alkoholu, pudełka po pizzy i sushi. Coś dziwnego dyndało z sufitu. Tak, to był ten imponujący piorun, który teraz przypominał koślawą literę "Z". To nie było najgorsze. Zapora w końcu nie wytrzymała, więc stos ciuchów leżał na środku pokoju tak, że nie można było dostać się do łazienki. Thor spróbował przedrzeć się przez ubraniową przeszkodę, ale podczas przeprawy napotkał niespodziewane komplikacje. Pod rzeczami leżało kilka butelek, czekając na to, aby komuś zrobić niezbyt miłe surprise. Gdy blondyn potknął się o szklane przedmioty, musiał starać się utrzymać równowagę. Wyglądało to jak taniec jakiegoś klauna próbującego rozbawić dzieci. Jego brat skręcał się ze śmiechu oglądając to widowisko. Ku niezadowoleniu Lokiego, Thorowi udało się utrzymać równowagę.
-Mogłem zginąć.- odetchnął z ulgą.
Po kilkunastu minutach braciom udało się trochę uporządkować ubrania i dostać się do łazienki, gdzie czkał ich bardzo zabawny obrazek. Tyr w samych gaciach spał w wannie tuląc do siebie prysznic i coś mamrocząc przez sen. Jego "koleżanka" natomiast w samej bieliźnie drzemała pod umywalką.
Chłopacy zaczęli dusić się ze śmiechu.
-Pobudka śpiochy!- wydarł się Loki na całe gardło. Obudziła się tylko dziewczyna. Gdy spostrzegła, że jest w samej bieliźnie spłonęła rumieńcem i pospiesznie zaczęła zbierać swoje rzeczy.  
-Nie musisz już uciekać, skarbie- kłamca uśmiechnął się zadziornie. Dziewczyna jednak nie zwróciła uwagi, tylko popędziła do wyjścia.
-Czas obudzić naszą śpiącą królewnę. - Thor podszedł do wanny i odkręcił wodę. Strumień trysnął prosto w twarz Tyra. Chłopak gwałtownie podskoczył, potykając się o krawędź wanny i wywinął orła na posadzkę.
-Nieźle zabalowałeś stary, a teraz zabieraj się do sprzątania- czarnowłosy rzucił koledze miotłę. Refleks skacowanego chłopaka wynosił -200 więc szczotka uderzyła go prosto w twarz. Przyjaciele ryknęli śmiechem.
-Ktoś tu ma ogromnego kaca.. Lepiej szybko ogarnij siebie i ten pokój, bo za godzinę zaczynamy lekcje!-bracia opuścili pomieszczenie zostawiając jeszcze niekontaktującego współlokatora na środku łazienki.
O 7.55 przyjaciele udali się do sali lekcyjnej.
-Thor, co teraz mamy?- spytał Loki. Najczęściej zadawane pytanie w czasie roku szkolnego. Na równi są jeszcze "za ile dzwonek?" i "dasz spisać".
-Skąd mam wiedzieć, przecież byliśmy w lesie jak rozdawali plan zajęć- chłopak zaczął grzebać w plecaku w poszukiwaniu drugiego telefonu. Komu przecież chciałoby się notować na lekcjach. Wystarczy zrobić zdjęcie zapisanej tablicy, albo nagrać psora na dyktafon. "Ja to umiem sobie radzić w życiu. Dobrze, że przewidziałem konfiskatę fonów, dlatego wziąłem tę przedpotopową cegłę, którą oddam zamiast mojego nowiutkiego Iphona. Kto jak kto, ale mieszkańcy Mitgardu znają się najlepiej na nowinkach technologicznych. Przecież gdyby nie ich Facebook my nie mielibyśmy godbooka." Rozmyślania blondyna przerwał dzwonek na lekcję.
-Mamy religię w 12!- krzyknął zasapany Tyr biegnąc w naszą stronę. Nie było już po nim widać kaca, jednak nie był jeszcze w 100% przytomny. Wystarczy spojrzeć na jego różnokolorowe skarpetki.
-Dobra stylówa, masz potencjał do bycia szafiarką!- Loki wrednie skomentował outfit kolegi.
-Odczep się- odburknął i popędził w stronę klasy. Braciom nie spieszyło się tak bardzo jak ich współlokatorowi, więc powolnym krokiem ruszyli w stronę miejsca- czterdziestopięciominutowej krainy nudów.
                                                       
                                                                        ********

-Witajcie, mam na imię Dolores. Pewnie znacie mnie jako Wyrocznię, ale podczas zajęć macie się do mnie zwracać pani profesor.- Kobieta poprawiła okulary i przyjrzała się klasie. Jej uwagę przykuły dwa wolne krzesła. Oczywiście domyśliła się kto nie dotarł jeszcze na zajęcia.

Wyrocznia mimo 1000 lat na karku wyglądała na 35. Długie białe włosy upięła w koka. Na trochę garbatym nosie spoczywały stylowe okulary. Nauczycielka ubrana była w bladoniebieską sukienkę z krótkim rękawem, która podkreślała jej smukłą talię. Na nogach miała buty nude na niewielkim obcasie. Sprawiała wrażenie osoby sympatycznej, a zarazem takiej, przed którą trzeba czuć respekt.
-Będziemy spotykać się na lekcji religii dwa razy w ty...- przemowę pani profesor przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Oczy wszystkich osób były skierowane na dwóch spóźnialskich stojących przy wejściu do pomieszczenia. Bracia ignorując wściekłe spojrzenie nauczycielki bez słowa zajęli swoje miejsca.
-Loki i Thor Odinson! Czy kara niczego was nie nauczyła?! Dzisiaj daruję wam spóźnienie, bo to dopiero pierwszy dzień, ale jeśli to się powtórzy to nie chcecie wiedzieć co was spotka- zagroziła czerwona ze złości Dolores.
-Taa, ale na rozpoczęciu to już mogła nas udupić...-szepnął Loki do Thora, na co tamten parsknął śmiechem.
- Coś Cię śmieszy, Thorze- gdyby spojrzenie mogło zabijać to chłopak by już nie żył.
- Nic, pani profesor- odpowiedział z udawaną skruchą. Tak na prawdę już obmyślał jaki numer wywinąć nauczycielce religii.
- Kontynuując. Na zajęciach będziemy uczyć się o religiach innych światów, ponieważ jako przyszli bogowie musicie wiedzieć sprawić by znów zaczęli czcić prawdziwych bogów.
-Fascynujące.- Loki udawał pochrapywanie, co rozbawiło jego brata.
-Na początku zajmiemy się chrześcijaństwem, które jest najbardziej powszechną wiarą w Mitgardzie.
W głowie kłamcy zakiełkował wspaniały pomysł. Z plecaka wyjął Ipoda i włączył piosenkę Motorhead- "Born to raise hell"... Na full

  Listen up here, I'll make it quite clear
I'm gonna put some boogie in your ear
Shake and bop, don't you stop
Dance like a maniac until you drop

I don't mind, I don't mind
I can run a razor right up your spine
What are you waiting for
What do you think you were created for?

Show us you care, show us you dare
You don't know what happened, not if you weren't there

Born to raise hell, born to raise hell
We know to do it and we do it real well
Born to raise hell, born to raise hell
Voodoo medicine, cast my spell
Born to raise hell, born to raise hell
Play that guitar just like ringin' a bell
Take it or leave it

Going for broke, rock till you choke
It don't matter if you drink or smoke
Speak through the beat, get up on your feet
Sweating like a hound dog, white as a sheet

Don't you be scared, don't you be scared
Everybody terrified, I don't seem fair
What are you waiting for
What do you think you were created for?

Out of your seat, blind in the heat
Do the nasty boogie mama, stomp your feet

Born to raise hell, born to raise hell
We know to do it and we do it real well
Born to raise hell, born to raise hell
Go on out and boogie 'cause you never can tell
Born to raise hell, born to raise hell
Go back to zero take a pill and get well
Be a good soldier and die where you fell

Born to raise hell, born to raise hell
We know to do it and we do it real well
Born to raise hell, born to raise hell
Go on out and boogie 'cause you never can tell
Born to raise hell, born to raise hell
Go back to zero take a pill and get well
Be a good soldier and die where you fell

Born to raise hell, born to raise hell
We know to do it and we do it real well 


Wszyscy uczniowie wstali z miejsc i zaczęli tańczyć, śpiewać tekst piosenki bądź headbangingować. Niektórzy też udawali, że grają na powietrznych gitarach. Nauczycielka dostała szału. Próbowała uspokoić uczniów, ale nie dawała rady. Totalna anarchia. Kłamca natomiast był z siebie bardzo zadowolony. Wskoczył na ławkę i udawał Lemmy'ego Kilmistera.
"Wiedziałam, że z Odinsonami będą same kłopoty. Nie dość, że są niezdyscyplinowani, to jeszcze mają zły wpływ na resztę grupy. Miałam dać im dzisiaj taryfę ulgową, ale się doigrali. Wiem kto nauczy ich posłuszeństwa".
Nastolatkowie uspokoili się wraz z końcem piosenki. Wyrocznia natychmiast wykorzystała chwilę ciszy.
-Odinsonowie, natychmiast zgłoście się do profesora Asury. Ma teraz lekcje na stadionie z inną klasą, dziś do nich dołączycie.- oznajmiła nauczycielka z triumfalnym uśmiechem. Jeszcze nie wiedzą co ich czeka.

                                                                    ***********



Okazało się, że Asura jest nauczycielem w-fu. Gdy dotarli na miejsce, domyślili się dlaczego nauczycielka ich tu przysłała.

-Amor, ty cieniasie tylko dwa razy podciągnąłeś się na drążku?! Co ty, baba jesteś?!- Mężczyzna darł się na wątłego blondyna, który ledwo utrzymywał się na tym narzędziu tortur.
-Ja już nie dam rady panie profesorze- jęknął czerwony od wysiłku.
-Hahahah dobry żart blondasie. Nic dziwnego, że nie umiesz się podciągać jak twoje bicepsy wyglądają jak niedojrzałe pyrki.- zadrwił badając wielkość mięśni chłopaka.
-Dobra złaź już z tego bo tak się napinasz, że zaraz popuścisz. 100 pompek za niewykonane zadanie i pała do dziennika.- ryknął szukając kolejnej ofiary. Rozglądając się jego wzrok napotkał dwóch chłopaków idących w jego kierunku.
 Zmierzając do nauczyciela mieli czas, żeby dokładniej przyjrzeć się nowemu psorowi.
Asura był wysokim, muskularnym mężczyzną. Miał czarne włosy do ramion, ciemną karnację i złowrogi wyraz twarzy. Ubrany był w czarny sportowy strój i czerwone buty do biegania.
-A wy to co to za jedni?- spytał wrogo
-Thor i Loki Odinson. Przysłała nas pani profesor od religii. Powiedziała, że na tej lekcji mamy dołączyć do klasy pana profesora.- wytłumaczył Thor najkulturalniej jak potrafił.
-Dobra, w takim razie dołączcie do tamtej grupy, która trenuje sztuki walki.
Chłopacy lubili się bić, więc ucieszyli się z przydziału. Ich radość nie trwała długo, gdyż zauważyli swojego "najlepszego" kolegę.
Ares wymachiwał drewnianym mieczem i nieudacznie próbował obezwładnić Apolla. Tamten jednak walczył dużo lepiej i w momencie gdy przeciwnik mocno zamachnął się mieczem, ten kopnął go w żebra. Ares skulił się z bólu co Pol wykorzystał zadając zwycięski cios.
-Świetna robota Pol!- zadowolony wfista poklepał ucznia po ramieniu. To się nazywa dobra walka. Świetnie wykorzystałeś momenty słabości przeciwnika, co zaowocowało zwycięstwem. Siła i szybkość to najważniejsze cechy dobrego wojownika. Gratuluję, 6- oznajmił i wpisał ocenę do dziennika.
-Aaaauu- Aro wciąż zwijał się z bólu
-A ty co jęczysz cieniasie? Biednego chłopczyka boli brzuszek-dręczył obolałego chłopaka.
-Wstawaj, bo czeka cię kolejna walka. Ej, ty. Loki, tak? Łap miecz i do roboty.- popchnął  Kłamcę w kierunku przeciwnika.
Czarnowłosy uśmiechnął się na myśl, że ma okazję dowalić temu idiocie. Jednak to Arek pierwszy przetestuje jego nowe ciosy.
-Nie bądź jak ciota, i choć trochę powalcz. Chcę mieć jakąkolwiek przyjemność- Loki uśmiechnął się drwiąco, widząc jak Ares ledwo podnosi się z ziemi.
-Zaczynajcie!
"Nie będę się przemęczał, poczekam, aż ten pedałek sam się tu poczłapie. No dalej, ruchy, bo zaraz zasnę"
Przeciwnik chwycił broń i zaczął biec w stronę Lokiego najszybciej jak potrafił.
-Aaaaaaaa- zaczął się drzeć gdy zbliżał się do celu.
Kłamca zaśmiał się i kopnął go z półobrotu w brzuch.
-Aaauuu, fuck znowu w brzuch?! Nie umiecie celować gdzie indziej?- skomlał żałośnie.
-Skoro prosisz- chłopak posłał mu wredny uśmieszek i kopnął w czułe miejsce.
-Aaaaaaauuu- Aro zawył o 6 tonów wyżej.
-Świetnie Odinson, wykończ go!- dopingował profesor.
-Loki, smashfist time!- krzyknął Thor
"No to czas, żeby świat ujrzał mój nowy ruch." Wziął krótki rozbieg, wyskoczył w górę, wykonał obrót w powietrzu i najpierw uderzył nogą w kość policzkową przeciwnika, a potem poprawił, uderzając Arka w brodę. Chłopak z hukiem opadł na ziemię tracąc przytomność. Twarz Aro wyglądała jakby ktoś rozgniótł na niej pomidora. Oczywiście nie było to wspomniane warzywo, tylko krew tryskająca na wszystkie strony.
-Wspaniale Loki, dostajesz celujący +. Coś czuję, że będziesz moim ulubionym uczniem- uśmiechnął się Asyra. Spojrzał pogardliwie na Aresa. "Z niego to nic nie będzie. Jak pomyślę, że on ma zostać bogiem, to jestem za aborcją".
-Eee, Odinson blond version! Zanieś tego łamagę do skrzydła szpitalnego, niech poskładają go do kupy-  poinstruował profesor i ruszył gnębić innych biedaków.
       

                                                                                                                              Green Liar