piątek, 10 października 2014

Rozdział 2



-Hrrr...AphrrrhrRRRRR..
Lokiego obudziły dziwne odgłosy.
-Fuck, nawet nie można się wyspać w tym zasranym lesie..- Loki otrzepał się i ruszył na poszukiwanie źródła dźwięku.
-Obiekt wydający niepożądane dźwięki musi być niedaleko...-Chłopak zaczął analizować sytuację. Krążył w okolicach ich miejsca spoczynku i nasłuchiwał skąd dochodzi hałas. -Może w lesie jakiś zwierzak niedźwiedziopodobny uciął sobie drzemkę?- zaczął zmierzać w głąb lasu, ale im bardziej się oddalał, tym odgłosy były mniej słyszalne. Loki wrócił do śpiących przyjaciół, gdyż uświadomił sobie, że to któreś z nich może tak głośno chrapać. Podchodził do każdego po kolei i nasłuchiwał. Od razu wykluczył Aresa, który drzemał w zupełnie innym miejscu. Zostali Thor, Artemida, Afrodyta i Scylla.
- Pewnie to mój brat.. Nawet podświadomie nie pozwala mi się wyspać.- Chłopak podszedł do śpiącego Thora, ale okazało się, że to nie on jest źródłem hałasu. Ku zdziwieniu Lokiego okazało się, że sprawcą jego przedwczesnej pobudki jest Afrodyta.
-Taka ładna, a jaka prostacka. - zadrwił. - Dobra koniec tego spania.. Pobudka jełopy!!!- krzyknął na całe gardło.
-Aaaa, zgłupiałeś, po jaką cholerę budzisz nas w środku nocy- pomstował zaspany Thor.
-Och, braciszku... Spostrzegawczość nigdy nie była Twoją mocną stroną. Jakbyś nie zauważył już świta, a poza tym to wszystko wina Twojej przyszłej laski.. Afro charczała przez sen głośniej nich stado niedźwiedzi.- Loki uśmiechnął się ironicznie, a Afrodyta w tym samym czasie spaliła buraka.
-To nie moja wina, że mam problemy z zatokami- odparowała oburzona dziewczyna.
-No już się tak nie złość, bo złość piękności szkodzi- ponownie dogryzł jej zielonooki.
Afrodyta jeszcze mocniej poczerwieniała ze złości, ale zrezygnowała z wdawania się w słowne gierki, gdyż wiedziała, że z kłamcą nie wygra.
-Nie kłóćcie się już! Lepiej znajdźmy drogę powrotną do szkoły- po raz pierwszy odezwała się Scylla.
-Neith ma rację, ruszcie leniwe tyłki i w drogę!- krzyknął Thor. Ci którzy jeszcze byli zbyt zaspani, żeby się podnieść z ziemi niechętnie zwlekli się z posłania.
-A tak w ogóle to gdzie jest Ares?- spytała Artemida i zaczęła się rozglądać w celu zlokalizowania chłopaka.
-Nie wiem, kiedy się obudziłem, a właściwie zostałem obudzony, to ten palant jeszcze tam siedział.-Loki wskazał na miejsce spoczynku Aresa.
-Mimo, że nie darzę go sympatią, to nie możemy wrócić bez niego.- rzekł Thor. Nie musieli jednak daleko szukać. Usłyszeli przeraźliwie głośny ryk, a zaraz potem bitewne okrzyki chłopaka.
-Zaraz rozwalę Cię ty gnido. A masz!- Ares bezskutecznie próbował pokonać rozwścieczoną chimerę. Z boku wyglądało jakby chłopak machał mieczem na oślep, gdyż chimera poruszała się tak szybko, że zanim zdążył ją ugodzić, ta zmieniała swoje położenie.
Grupa nastolatków ruszyła biegiem w stronę źródła dźwięku. Gdy dotarli na miejsce ich "kolega" mocno obrywał.
-Musimy mu pomóc!- Krzyknęła przerażona Scylla.
-Po co? Zasłużył sobie na to, przecież to przez niego spaliśmy w tym lesie pełnym robali i innego obrzydlistwa. A jak chimera go załatwi to przynajmniej będzie o jednego debila mniej.- powiedział złośliwie kłamca.
-Idiota.- burknęła Afrodyta.
-Mądra niedźwiedzica się odezwała-odpyskował chłopak.
-Zachowujecie się jak dzieci. Nasz przyjaciel zaraz zginie, a wy ciągle sobie dogryzacie!- warknęła oburzona zachowaniem przyjaciół Artemida.
-Jeśli zaraz czegoś nie zrobimy, to będziemy mogli zbierać Arka z podłogi.- zauważył jak zawsze bystry Thor. Mimo to nie ruszył się z miejsca.
-Thank you captain obvious.- Loki parsknął śmiechem.
-Skoro już zauważyliśmy, że przegrywa i potrzebna mu pomoc to może zrobimy coś więcej niż przyglądanie się i bawienie w komentatorów?!- krzyknęła Scylla. Na dźwięk jej okrzyku wszyscy podskoczyli, a dziewczyna ucieszyła się, że jedną z jej zalet jest mocny, donośny głos.
Thor pierwszy pobiegł pomóc Aresowi.
-Łooo, ale bydle- wymamrotał pod nosem.
Chimera faktycznie wyglądała dość przerażająca. Potwór z głową lwa, ciałem kozła i ogonem węża to nie lada wyzwanie dla nastoletnich bogów. Arko już ledwo dychał próbując dogonić stwora, który bawił się z nim w kotka i myszkę. Dla obserwatora sytuacja wyglądała dość zabawnie, pomijając fakt, że właśnie potwór próbował przypalić Arciowi dupę. W końcu chłopak oberwał płomieniem w ramię. Zaczął przeraźliwie krzyczeć. Aż uszy bolały od jego wycia. Odgłosy które wydawał przypominały pisk plastika, któremu właśnie złamał się paznokieć.. ewentualnie głos kogoś kto właśnie przechodzi mutację. Thor stwierdził, że to właściwy moment, aby dołączyć się do jakże emocjonującej bitwy. Blondyn zaczął energicznie machać Mjolnirem Nastąpiła gwałtowna zmiana pogody. Niebo zrobiło się czarne. Po chwili dało się słyszeć grzmoty, a następnie pojawiły się błyskawice. Thor podniósł młot i zebrał błyskawice. Następnie skierował broń w stronę chimery. Piorun trafił poczwarę między oczy. Stwór z hukiem upadł tworząc w ziemi niemałą dziurę. Stworzenie przez chwilę wiło się w agonii po czym zapadło w wieczny sen.
-Debilu po co się wtrącałeś?! Poradziłbym sobie!- wrzeszczał pan urażona duma.
-Faktycznie radziłeś sobie świetnie... Sorki Aro, że uratowałem Ci życie..- powiedział Thor dusząc się ze śmiechu.
-Thor to było niesamowite! Świetnie walczysz!- Afro podbiegła do blondyna i rzuciła mu się na szyję.
-Wiem o tym.. jeśli chcesz to możesz się przekonać w czym jeszcze jestem świetny..- szepnął chłopak tak, żeby tylko Afrodyta go słyszała.
-Może chcę..- dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
-Chyba zaraz rzygnę tęczą- powiedział zdegustowany Loki.
-Dobra zbieramy się do szkoły, chyba pamiętam którędy trzeba iść!- zawołała Artemida. Nastolatkowie ochoczo ruszyli w stronę szkoły. 
                                                      


                                                                      ***


                  Thor i Loki nie spodziewali się co po powrocie zobaczą w swoim pokoju...


          Kilka godzin wcześniej


    Uroczystość powitalna skończyła się kilka minut po 19. W drodze do pokoju Tyr zastanawiał się jak spędzić wieczór. Na pewno nie zamierzał umrzeć z nudów. Loki i Thor chociaż mieli jakąś rozrywkę. Co prawda nocowanie w lesie nie było szczytem marzeń młodego boga, to i tak zazdrościł współlokatorom tego, ze przynajmniej mają jakieś zajęcie. Na dodatek mają okazję wyrwać jakąś fajną laskę... Ci to zawsze mają szczęście. Zrezygnowany zaczął szukać klucza do pokoju. Próbował wyciągnąć kluczyk z kieszeni ciasnej szaty wyjściowej. Bezskutecznie.

-Fuck! Do diabła z tymi ciasnymi portkami!-zaklął zdenerwowany chłopak.
 Musiał się nieźle nagimnastykować, żeby wyciągnąć pożądany przedmiot. Zajęło mu to dobre 10 minut.
-Mam cię skurczybyku.- powiedział zmachany Tyr i otworzył drzwi. Pierwsze co zrobił, to przebrał się w wygodne ciuchy a obcisły i "elegancki" shit wrzucił na samo dno szafy. 
-Obym już nigdy nie musiał tego zakładać. W tym stroju wyglądałem jak superman. Serio, a nikt nie lubi supermana, bo to idiota.
 Głębokie rozważania Tyra zostały przerwane przez głośne pukanie do drzwi.
-Czego?
-Siema stary!-zawołał uśmiechnięty Amor, ignorując opryskliwy ton głosu kolegi. - Masz jakieś plany na wieczór?- spytał blondyn i znacząco poruszał brwiami.
-Spadaj pedalcu!- krzyknął zniesmaczony Tyr. Swoją reakcją spowodował niepohamowany atak śmiechu Amora.
- Ha...haa poczucie humoru nigdy nie było twoją mocną stroną. HAHA, aa, mój brzuch, haha, nie wyrabiam- chłopak zataczał się po całym pokoju. -Chodziło mi o to czy nie zorganizujemy jakiejś małej imprezki. Wiesz, jak za dawnych czasów.-zaproponował rozentuzjazmowany przyjaciel.
Chłopakom w przeszłości zdarzało się ostro imprezować. Byli kumplami od kielicha i podrywania panienek, w czym często rywalizowali. Niestety podboje Tyra prawie zawsze były nieudane. Jego przyjaciel natomiast miał prawdziwaydar do flirtowania z dziewczynami. Wystarczył jakiś bajerek i panna już była jego. Strasznie zazdrościł tego przyjacielowi i przysiągł sobie, że kiedyś odbije Amorowi dziewczynę. Na razie jeszcze mu się to nie udało, ale kto wie... Jeżeli chodzi o picie to Tyr miał zdecydowanie mocniejszą głowę. Przyszły bóg miłości już po kilku drinkach przestawał kontaktować. Słaba głowa do alkoholu nie zniechęciła go do melanży, ale każda impreza kończyła się ogromnym kacem oraz bonusowym mindfuckiem podczas przeglądania kompromitujących zdjęć na godbooku. Po sweet 16  Lokiego wstawili filmik jak Amor biega z tamponami w nosie i krzyczy, ze urosły mu wąsy. To nie wszystko. Wstawili mu na profilówkę fotkę jak położył sobie na czoło butelkę po whiskey i udawał jednorożca. Nie odzywał się do nich przez tydzień.
-Dobrze kombinujesz frajerze! Możemy zrobić party u mnie, bo Loki i Thor wybyli na noc do lasu- rozweselił się chłopak.
-Perfecto!- Amor klasnął w dłonie z zachwytem.
-Dobra to ja lecę zaprosić gości, zorganizować alko, boskie zioło i inne, a ty ogarnij trochę ten burdel i wybierz jakąś muzykę.- rzucił blondyn wybiegając na korytarz. 
Tyr rozejrzał się po pokoju. Mimo pierwszego dnia, testu białej rękawiczki by nie zaliczyli, ale nie było też ogromnego bałaganu. Tyr jeszcze raz przyjrzał się pomieszczeniu. Jego wzrok zatrzymał się na zawalonych ubraniami łóżkach współlokatorów.
-Wystarczy wrzucić ich ciuchy do pokoju, schować walizki, trochę pozamiatać i będzie ok.- stwierdził chłopak podchodząc do łóżka uginającego się pod ciężarem bagażu Thora.
Gdy uporał się z porządkami, rozpoczął wybór piosenek na dzisiejszy melanż. Całe szczęście, że zabrał prawie wszystkie płyty. 
-Hmm, co my tu mamy...- chłopak zaczął przeglądać swoją muzyczną kolekcję.
-To będzie idealne- spośród kupy płyt wygrzebał swoją imprezową składankę. Na płycie znaleźli się tacy wykonawcy jak AC/DC, Motorhead, Kiss, Ozzy Osbourne, Gus N' Roses, Scorpions, Alice Cooper i wiele innych. Epicki melanż się zapowiada...-uśmiechnął się na myśl o nadchodzącym wieczorze.
                       
                             ***
       
        20.30- pokój Tyra oraz nieobecnych Lokiego i Thora.

-Stary, jesteśmy mistrzami-stwierdził Amor przyglądając się ich dziełu. Z sufitu zwisała kula dyskotekowa, ale nie taka kiczowata jak na wiejskich potańcówkach. Właściwie to nawet nie była kula, tylko piorun. Błyskawica stanowiła jedyne oświetlenie, ale za to jaaakie. Na ścianach odbijały się srebrne, złote i czerwone refleksy  również w kształcie piorunów, oczywiście mniejszych. Amor skołował mnóstwo alkoholu. Chyba były tam wszystkie rodzaje, od whisky przez burbona, po szampana. Za barem stały dwie dziewczyny ubrane w koszulki AC/DC, czarne szorty i lity z ćwiekami. Cwaniak nawet postarał się o ładne barmanki. Tyr uśmiechnął się i zaczął obmyślać jak poderwać jedną z nich... albo obie. Przed ogromną szafą gospodarze postawili równie okazałe głośniki. Ich lokalizacja w tym miejscu była celowa. Wieża za zadanie miała nie dopuścić do otwarcia się drzwiczek oraz gigantycznego wyrzutu ubrań. Gości było sporo jak na niezbyt duże lokum. Przyszły bóg miłości zaprosił około 30 osób, oczywiście samych popularsów oraz tych najbardziej wpływowych. Impreza była tematyczna, a mianowicie typowe rock party, dlatego wielu chłopaków było ubranych w skórzane kurtki i t-shirty z "zespołami". Dziewczyny miały na sobie przeważnie dopasowane sukienki, ramoneski i ciężkie buty na obcasie.

O 21 impreza rozkręciła się na dobre. Mimo, że zabawa trwała dopiero pół godziny, to Amor był prawie pijany. Tyr pomyślał, że to dobra pora na mały zakład z kumplem.
-Stary, co powiesz na mały zakładzik?- powiedział wyzywająco do Amora, który całkowicie zignorował jego pytanie. Był zbyt zajęty bajerowaniem jakiejś blondyny. -Am, słyszałeś?- krzyknął głośniej poddenerwowany chłopak. Tym razem również przyjaciel nie zaszczycił go nawet spojrzeniem. -Co z tobą chłopie, ogłuchłeś?!- dopiero teraz podchmielony blondyn zauważył kumpla.
-Co jest, ziom?- spytał z niepokojącym uśmiechem. Pewnie znowu przesadził z boskim ziołem. Ten facet ewidentnie nie nadaje się do używek.
-Może jakiś mały zakładzik, jak za starych dobrych czasów?- zaproponował ponownie.
Amor znowu zaśmiał się głupkowato.
-Hahahaha, jasne, znowu wygram, frajerze- chłopak sięgnął po butelkę Jacka Danielsa. Trunek jednak był za daleko i przewrócił się na barek rozbijając przy tym kilka kieliszków.
Tyr na widok przyjaciela leżącego na stole i mokrego od mieszanki najróżniejszych alkoholi wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
-Niech to szlag- przeklął blondyn i rozpoczął nieudolne próby wstania ze stołu. Po kilku minutach w końcu mu się udało
-Mission completed- powiedział z dumą po czym posłał Tyrowi spojrzenie w stylu "I'm the master of the world". Na jego koledze nie zrobiło to żadnego wrażenia. Cały czas próbował stłumić śmiech.
-Skoro tak bardzo chcesz się ze mną założyć, to jeśli pierwszy wyrwiesz tamtą laskę -wskazał na brunetkę stojącą przy wieży- to będę ci prał ciuchy przez tydzień. Jeśli ja wykonam zadanie jako pierwszy, to ty będziesz prał moje ubrania. Pamiętaj, kaszmirowych rzeczy nie można prać w wysokiej temperaturze. -posłał Tyrowi złośliwy uśmieszek i chwiejnym krokiem udał się na podbój.
 -Chyba ty będziesz prał mi rzeczy, pamiętaj nie wrzucaj moich glanów do pralki!- krzyknął za odchodzącym Amem. Cholera, że też nie mogłem wymyślić lepszego pocisku... Spokojnie, nie denerwuj się, tym razem pokażę temu nadętemu bufonowi- chłopak wziął kilka głębokich wdechów i również ruszył na misję.
Tyr stanął kilka metrów od brunetki bajerowanej przez przeciwnika. Zachowywał się jak profesjonalista - popijał drinka i udawał, że wcale nie próbuje podsłuchać ich rozmowy. Od czasu do czas spoglądał w tamtą stronę badając poziom upojenia alkoholowego kolegi. Moja jedyna nadzieja w tym, że za chwilę zaliczy zgona - pomyślał nerwowo przestępując z nogi na nogę. Gdy Amor w najlepsze flirtował z dziewczyną, jego przeciwnik obciął ją wzrokiem od góry do dołu. Nastolatka miała na sobie czerwoną dopasowaną sukienkę do połowy uda, ramoneskę z ćwiekami i wysokie czarne szpilki. Włosy układały się w miękkie fale, a jej jedyny makijaż stanowiły rzęsy delikatnie pociągnięte tuszem. Nagle Tyr zauważył, że kumpel niepokojąco się chwieje, a wyraz jego twarzy świadczył o tym, że właśnie urwał mu się film. Amor ostatni raz mocno się zatoczył i runął do przodu wprost na swoją rozmówczynię. Zaliczył przy tym ogromną wtopę, gdyż twarzą zarył w biust dziewczyny. Brunetka odskoczyła od niego jak oparzona, co spowodowało, że blondyn upadł twarzą na podłogę. Wszyscy zaczęli się śmiać wniebogłosy. Za dwa tygodnie biedaczek może spodziewać się epickich zdjęć na godbooku z sobą oraz biustem podrywanej dziewczyny w roli głównej.
Tyr momentalnie wykorzystał szansę i podbiegł do dziewczyny. Chłopak w końcu dotrzymał złożonej sobie przysięgi i poderwał panienkę, na którą Am też miał ochotę.
-Hej mała, może masz ochotę na jakiegoś specjalnego drinka?- zagadał trochę pewniej niż zwykle podczas rozmowy z przedstawicielkami płci przeciwnej.
-W sumie czemu nie. Ale zgadniesz na jaki trunek mam ochotę.- uśmiechnęła się zadziornie dziewczyna.
-Stoi.- złapał dziewczynę w talii i zaprowadził do barku.
-No to zaczynaj.- usadowiła się wygodnie na barowym krzesełku i czekała na propozycję Tyra.
Cholera skup się, na co taka dziewczyna mogłaby mieć ochotę?- myślał gorączkowo chłopak. Wygląda na osobę bardzo pewną siebie.. Taka dziewczyna z pazurem. Czyli na pewno wszystkie słabe drinki odpadają. Jeszcze raz dokładnie przyjrzał się brunetce. Jego uwagę przykuła krwistoczerwona sukienka. Już chyba wiem na co masz ochotę, mała.
-Poproszę dwa razy Krwawą Mary!
-Robi się. -odpowiedziała barmanka i zaczęła przygotowywać drinki. Tyr czekał w niepewności na to co powie jego towarzyszka.
-Brawo! Nie sądziłam, że zgadniesz.- powiedziała dziewczyna, nie kryjąc zdziwienia.
-Może zdradzisz mi jak do tego doszedłeś?- powiedziała sącząc drinka, którego przed chwilą podała im barmanka.
-Tajemnica zawodowa.- uśmiechnął się triumfalnie.- Piękna, może powiesz mi jak masz na imię?
-Nie powiem.- uśmiechnęła się tajemniczo. -Gorąco tu, nie sądzisz?- zdjęła skórzaną kurtkę i powiesiła ją na oparciu krzesła. Tyr nie mógł oderwać wzroku od jej..."oczu". 
Dziewczyna doskonale wiedziała jak owinąć sobie faceta wokół palca. Odgarnęła włosy na jedną stronę, bardziej wypięła biust i założyła nogę na nogę. Ten trik zawsze działa. Chłopak prawie ślinił się na jej widok.
-To... to... może po...pokażę Ci... łazienkę?- "Brawo, jesteś idiotą. Jąkasz się na widok dziewczyny. Serio łazienkę... debil. Mentalny facepalm"
-Chętnie.- odpowiedziała dziewczyna z zalotnym uśmiechem. Można się domyślić jak sprawy potoczyły się dalej...
                    

                           ******

 
    Obecnie

-Co za syf!- wrzasnął zszokowany Thor.

-Widać nasz współlokator wykorzystał wolny pokój i nieźle się zabawił- Loki jak zwykle miał na wszystko wywalone.
  Lokum chłopaków faktycznie wyglądało tragicznie. Wszędzie walały się butelki po alkoholu, pudełka po pizzy i sushi. Coś dziwnego dyndało z sufitu. Tak, to był ten imponujący piorun, który teraz przypominał koślawą literę "Z". To nie było najgorsze. Zapora w końcu nie wytrzymała, więc stos ciuchów leżał na środku pokoju tak, że nie można było dostać się do łazienki. Thor spróbował przedrzeć się przez ubraniową przeszkodę, ale podczas przeprawy napotkał niespodziewane komplikacje. Pod rzeczami leżało kilka butelek, czekając na to, aby komuś zrobić niezbyt miłe surprise. Gdy blondyn potknął się o szklane przedmioty, musiał starać się utrzymać równowagę. Wyglądało to jak taniec jakiegoś klauna próbującego rozbawić dzieci. Jego brat skręcał się ze śmiechu oglądając to widowisko. Ku niezadowoleniu Lokiego, Thorowi udało się utrzymać równowagę.
-Mogłem zginąć.- odetchnął z ulgą.
Po kilkunastu minutach braciom udało się trochę uporządkować ubrania i dostać się do łazienki, gdzie czkał ich bardzo zabawny obrazek. Tyr w samych gaciach spał w wannie tuląc do siebie prysznic i coś mamrocząc przez sen. Jego "koleżanka" natomiast w samej bieliźnie drzemała pod umywalką.
Chłopacy zaczęli dusić się ze śmiechu.
-Pobudka śpiochy!- wydarł się Loki na całe gardło. Obudziła się tylko dziewczyna. Gdy spostrzegła, że jest w samej bieliźnie spłonęła rumieńcem i pospiesznie zaczęła zbierać swoje rzeczy.  
-Nie musisz już uciekać, skarbie- kłamca uśmiechnął się zadziornie. Dziewczyna jednak nie zwróciła uwagi, tylko popędziła do wyjścia.
-Czas obudzić naszą śpiącą królewnę. - Thor podszedł do wanny i odkręcił wodę. Strumień trysnął prosto w twarz Tyra. Chłopak gwałtownie podskoczył, potykając się o krawędź wanny i wywinął orła na posadzkę.
-Nieźle zabalowałeś stary, a teraz zabieraj się do sprzątania- czarnowłosy rzucił koledze miotłę. Refleks skacowanego chłopaka wynosił -200 więc szczotka uderzyła go prosto w twarz. Przyjaciele ryknęli śmiechem.
-Ktoś tu ma ogromnego kaca.. Lepiej szybko ogarnij siebie i ten pokój, bo za godzinę zaczynamy lekcje!-bracia opuścili pomieszczenie zostawiając jeszcze niekontaktującego współlokatora na środku łazienki.
O 7.55 przyjaciele udali się do sali lekcyjnej.
-Thor, co teraz mamy?- spytał Loki. Najczęściej zadawane pytanie w czasie roku szkolnego. Na równi są jeszcze "za ile dzwonek?" i "dasz spisać".
-Skąd mam wiedzieć, przecież byliśmy w lesie jak rozdawali plan zajęć- chłopak zaczął grzebać w plecaku w poszukiwaniu drugiego telefonu. Komu przecież chciałoby się notować na lekcjach. Wystarczy zrobić zdjęcie zapisanej tablicy, albo nagrać psora na dyktafon. "Ja to umiem sobie radzić w życiu. Dobrze, że przewidziałem konfiskatę fonów, dlatego wziąłem tę przedpotopową cegłę, którą oddam zamiast mojego nowiutkiego Iphona. Kto jak kto, ale mieszkańcy Mitgardu znają się najlepiej na nowinkach technologicznych. Przecież gdyby nie ich Facebook my nie mielibyśmy godbooka." Rozmyślania blondyna przerwał dzwonek na lekcję.
-Mamy religię w 12!- krzyknął zasapany Tyr biegnąc w naszą stronę. Nie było już po nim widać kaca, jednak nie był jeszcze w 100% przytomny. Wystarczy spojrzeć na jego różnokolorowe skarpetki.
-Dobra stylówa, masz potencjał do bycia szafiarką!- Loki wrednie skomentował outfit kolegi.
-Odczep się- odburknął i popędził w stronę klasy. Braciom nie spieszyło się tak bardzo jak ich współlokatorowi, więc powolnym krokiem ruszyli w stronę miejsca- czterdziestopięciominutowej krainy nudów.
                                                       
                                                                        ********

-Witajcie, mam na imię Dolores. Pewnie znacie mnie jako Wyrocznię, ale podczas zajęć macie się do mnie zwracać pani profesor.- Kobieta poprawiła okulary i przyjrzała się klasie. Jej uwagę przykuły dwa wolne krzesła. Oczywiście domyśliła się kto nie dotarł jeszcze na zajęcia.

Wyrocznia mimo 1000 lat na karku wyglądała na 35. Długie białe włosy upięła w koka. Na trochę garbatym nosie spoczywały stylowe okulary. Nauczycielka ubrana była w bladoniebieską sukienkę z krótkim rękawem, która podkreślała jej smukłą talię. Na nogach miała buty nude na niewielkim obcasie. Sprawiała wrażenie osoby sympatycznej, a zarazem takiej, przed którą trzeba czuć respekt.
-Będziemy spotykać się na lekcji religii dwa razy w ty...- przemowę pani profesor przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Oczy wszystkich osób były skierowane na dwóch spóźnialskich stojących przy wejściu do pomieszczenia. Bracia ignorując wściekłe spojrzenie nauczycielki bez słowa zajęli swoje miejsca.
-Loki i Thor Odinson! Czy kara niczego was nie nauczyła?! Dzisiaj daruję wam spóźnienie, bo to dopiero pierwszy dzień, ale jeśli to się powtórzy to nie chcecie wiedzieć co was spotka- zagroziła czerwona ze złości Dolores.
-Taa, ale na rozpoczęciu to już mogła nas udupić...-szepnął Loki do Thora, na co tamten parsknął śmiechem.
- Coś Cię śmieszy, Thorze- gdyby spojrzenie mogło zabijać to chłopak by już nie żył.
- Nic, pani profesor- odpowiedział z udawaną skruchą. Tak na prawdę już obmyślał jaki numer wywinąć nauczycielce religii.
- Kontynuując. Na zajęciach będziemy uczyć się o religiach innych światów, ponieważ jako przyszli bogowie musicie wiedzieć sprawić by znów zaczęli czcić prawdziwych bogów.
-Fascynujące.- Loki udawał pochrapywanie, co rozbawiło jego brata.
-Na początku zajmiemy się chrześcijaństwem, które jest najbardziej powszechną wiarą w Mitgardzie.
W głowie kłamcy zakiełkował wspaniały pomysł. Z plecaka wyjął Ipoda i włączył piosenkę Motorhead- "Born to raise hell"... Na full

  Listen up here, I'll make it quite clear
I'm gonna put some boogie in your ear
Shake and bop, don't you stop
Dance like a maniac until you drop

I don't mind, I don't mind
I can run a razor right up your spine
What are you waiting for
What do you think you were created for?

Show us you care, show us you dare
You don't know what happened, not if you weren't there

Born to raise hell, born to raise hell
We know to do it and we do it real well
Born to raise hell, born to raise hell
Voodoo medicine, cast my spell
Born to raise hell, born to raise hell
Play that guitar just like ringin' a bell
Take it or leave it

Going for broke, rock till you choke
It don't matter if you drink or smoke
Speak through the beat, get up on your feet
Sweating like a hound dog, white as a sheet

Don't you be scared, don't you be scared
Everybody terrified, I don't seem fair
What are you waiting for
What do you think you were created for?

Out of your seat, blind in the heat
Do the nasty boogie mama, stomp your feet

Born to raise hell, born to raise hell
We know to do it and we do it real well
Born to raise hell, born to raise hell
Go on out and boogie 'cause you never can tell
Born to raise hell, born to raise hell
Go back to zero take a pill and get well
Be a good soldier and die where you fell

Born to raise hell, born to raise hell
We know to do it and we do it real well
Born to raise hell, born to raise hell
Go on out and boogie 'cause you never can tell
Born to raise hell, born to raise hell
Go back to zero take a pill and get well
Be a good soldier and die where you fell

Born to raise hell, born to raise hell
We know to do it and we do it real well 


Wszyscy uczniowie wstali z miejsc i zaczęli tańczyć, śpiewać tekst piosenki bądź headbangingować. Niektórzy też udawali, że grają na powietrznych gitarach. Nauczycielka dostała szału. Próbowała uspokoić uczniów, ale nie dawała rady. Totalna anarchia. Kłamca natomiast był z siebie bardzo zadowolony. Wskoczył na ławkę i udawał Lemmy'ego Kilmistera.
"Wiedziałam, że z Odinsonami będą same kłopoty. Nie dość, że są niezdyscyplinowani, to jeszcze mają zły wpływ na resztę grupy. Miałam dać im dzisiaj taryfę ulgową, ale się doigrali. Wiem kto nauczy ich posłuszeństwa".
Nastolatkowie uspokoili się wraz z końcem piosenki. Wyrocznia natychmiast wykorzystała chwilę ciszy.
-Odinsonowie, natychmiast zgłoście się do profesora Asury. Ma teraz lekcje na stadionie z inną klasą, dziś do nich dołączycie.- oznajmiła nauczycielka z triumfalnym uśmiechem. Jeszcze nie wiedzą co ich czeka.

                                                                    ***********



Okazało się, że Asura jest nauczycielem w-fu. Gdy dotarli na miejsce, domyślili się dlaczego nauczycielka ich tu przysłała.

-Amor, ty cieniasie tylko dwa razy podciągnąłeś się na drążku?! Co ty, baba jesteś?!- Mężczyzna darł się na wątłego blondyna, który ledwo utrzymywał się na tym narzędziu tortur.
-Ja już nie dam rady panie profesorze- jęknął czerwony od wysiłku.
-Hahahah dobry żart blondasie. Nic dziwnego, że nie umiesz się podciągać jak twoje bicepsy wyglądają jak niedojrzałe pyrki.- zadrwił badając wielkość mięśni chłopaka.
-Dobra złaź już z tego bo tak się napinasz, że zaraz popuścisz. 100 pompek za niewykonane zadanie i pała do dziennika.- ryknął szukając kolejnej ofiary. Rozglądając się jego wzrok napotkał dwóch chłopaków idących w jego kierunku.
 Zmierzając do nauczyciela mieli czas, żeby dokładniej przyjrzeć się nowemu psorowi.
Asura był wysokim, muskularnym mężczyzną. Miał czarne włosy do ramion, ciemną karnację i złowrogi wyraz twarzy. Ubrany był w czarny sportowy strój i czerwone buty do biegania.
-A wy to co to za jedni?- spytał wrogo
-Thor i Loki Odinson. Przysłała nas pani profesor od religii. Powiedziała, że na tej lekcji mamy dołączyć do klasy pana profesora.- wytłumaczył Thor najkulturalniej jak potrafił.
-Dobra, w takim razie dołączcie do tamtej grupy, która trenuje sztuki walki.
Chłopacy lubili się bić, więc ucieszyli się z przydziału. Ich radość nie trwała długo, gdyż zauważyli swojego "najlepszego" kolegę.
Ares wymachiwał drewnianym mieczem i nieudacznie próbował obezwładnić Apolla. Tamten jednak walczył dużo lepiej i w momencie gdy przeciwnik mocno zamachnął się mieczem, ten kopnął go w żebra. Ares skulił się z bólu co Pol wykorzystał zadając zwycięski cios.
-Świetna robota Pol!- zadowolony wfista poklepał ucznia po ramieniu. To się nazywa dobra walka. Świetnie wykorzystałeś momenty słabości przeciwnika, co zaowocowało zwycięstwem. Siła i szybkość to najważniejsze cechy dobrego wojownika. Gratuluję, 6- oznajmił i wpisał ocenę do dziennika.
-Aaaauu- Aro wciąż zwijał się z bólu
-A ty co jęczysz cieniasie? Biednego chłopczyka boli brzuszek-dręczył obolałego chłopaka.
-Wstawaj, bo czeka cię kolejna walka. Ej, ty. Loki, tak? Łap miecz i do roboty.- popchnął  Kłamcę w kierunku przeciwnika.
Czarnowłosy uśmiechnął się na myśl, że ma okazję dowalić temu idiocie. Jednak to Arek pierwszy przetestuje jego nowe ciosy.
-Nie bądź jak ciota, i choć trochę powalcz. Chcę mieć jakąkolwiek przyjemność- Loki uśmiechnął się drwiąco, widząc jak Ares ledwo podnosi się z ziemi.
-Zaczynajcie!
"Nie będę się przemęczał, poczekam, aż ten pedałek sam się tu poczłapie. No dalej, ruchy, bo zaraz zasnę"
Przeciwnik chwycił broń i zaczął biec w stronę Lokiego najszybciej jak potrafił.
-Aaaaaaaa- zaczął się drzeć gdy zbliżał się do celu.
Kłamca zaśmiał się i kopnął go z półobrotu w brzuch.
-Aaauuu, fuck znowu w brzuch?! Nie umiecie celować gdzie indziej?- skomlał żałośnie.
-Skoro prosisz- chłopak posłał mu wredny uśmieszek i kopnął w czułe miejsce.
-Aaaaaaauuu- Aro zawył o 6 tonów wyżej.
-Świetnie Odinson, wykończ go!- dopingował profesor.
-Loki, smashfist time!- krzyknął Thor
"No to czas, żeby świat ujrzał mój nowy ruch." Wziął krótki rozbieg, wyskoczył w górę, wykonał obrót w powietrzu i najpierw uderzył nogą w kość policzkową przeciwnika, a potem poprawił, uderzając Arka w brodę. Chłopak z hukiem opadł na ziemię tracąc przytomność. Twarz Aro wyglądała jakby ktoś rozgniótł na niej pomidora. Oczywiście nie było to wspomniane warzywo, tylko krew tryskająca na wszystkie strony.
-Wspaniale Loki, dostajesz celujący +. Coś czuję, że będziesz moim ulubionym uczniem- uśmiechnął się Asyra. Spojrzał pogardliwie na Aresa. "Z niego to nic nie będzie. Jak pomyślę, że on ma zostać bogiem, to jestem za aborcją".
-Eee, Odinson blond version! Zanieś tego łamagę do skrzydła szpitalnego, niech poskładają go do kupy-  poinstruował profesor i ruszył gnębić innych biedaków.
       

                                                                                                                              Green Liar
  





6 komentarzy:

  1. Ahahahahaha świetny rozdział Green Liar XD
    Jak czytałam, to zapamiętywałam wszystkie najlepsze momenty i chciałam Ci je wypisać, ale jak przeczytałam "Mogłem zginąć" to... Już nawet nie wiem co mi się podbało, bo to mnie zabiło XD
    Hahaha wiedziałam, że to Afrodyta będzie taka głośna w lesie XD
    I nauczyciel wf XD Już go lubię XD I Lokiego na tej lekcji też... Ogólnie jak dla mnie Loki, to postać, którą najlepiej wykreowałyście XD
    Btw Ares przechodzący mutację i zdjęcie Amora, na którym wygląda jak Jednorożec dziwnie mi się kojarzy XD ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. HAHAHAH bo to sytuacje z życia wzięte ;____; XD Cieszę się, że się Loki podoba :D /Green Liar

    OdpowiedzUsuń
  3. Nastolatkowie ochoczo ruszyli w stronę szkoły.
    To się ze sobą nie gryzie? o.O

    Lokiiiiiiiiiiiiiiiiiiii <33333
    Jesteście świetne, obie. Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To był dopiero pierwszy dzień, oni jeszcze nie wiedzieli hahah XD tak Loki rządzi, ale w następnym rozdziale będzie królował Thor :D Dziękujemy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. "Oni jeszcze nie wiedzieli" XDDDDDD

    OdpowiedzUsuń